środa, 23 lutego 2011

Śladami Kaprysa.

Kaprys jak wszystkie moje dotychczasowe koty odmówił wychodzenia na zewnątrz, aż do podniesienia się temperatury. Wszystkie moje poprzednie koty, zachowywały wstrzemięźliwość doświadczania pogody na własnym futrze zawsze do 10 stopni C. Jeżeli ten postąpi tak samo, to tylko potwierdzi moją teorię, że koty mają wmontowane czujniki temperatury w swój system nawigacyjno - rozpoznawczy. Jak każdy dotychczasowy kot i ten uczy mnie swojej osobowości i swojego własnego świata. Kaprys udowodnił, że umie otwierać sobie drzwi do ogrzewanego pokoju, gdzie najczęściej przebywam. Jeżeli nie zdążę się rozwinąć czy wykaraskać z różnego rodzaju ocieplaczy na czas przez niego wyznaczony po oddaniu sygnału w postaci miałknięcia pod drzwiami, że oto chce do tego właśnie pomieszczenia wejść. Słyszę najpierw kilka dźwięków upewniających mnie o rozpędzaniu się sprężystego ciała po przedpokoju; Kaba - tumb, kaba - tumb, kaba - tum ... a potem atak na klamkę Kartach... i Kling. ten ostatni dźwięk to bezpośredni zwiastun uchylonych drzwi wg woli i potrzeb kocich. Nie zwalnia mnie to z obowiązku wygrzebania z ciepłych zawijaków. Muszę przecież zamknąć drzwi, żeby nie wyrównywać zanadto temperatury w poszczególnych pomieszczeniach z nieoczekiwanymi zmianami temperatury w jedynym pomieszczeniu jakie ma temperaturę tolerancyjną do przeżycia. Jak tylko zamknę za nim drzwi Kaprys zdąży obejść cały pokój i ledwo zawinę się i przystosuję do wygody ciepła już miałczy pod drzwiami, że chce zwiedzać zamknięte pomieszczenia. Za nic nie może pojąć dlaczego latem wszystkie pomieszczenia są mu udostępnione a drzwi na zewnątrz otwarte całe dnie a teraz musi pokonywać jakieś bzdurne przeszkody w swobodzie poruszania się i celu wąchania wszystkiego co jest do powąchania i przespacerowania się po każdej krawędzi i każdej wolnej przestrzeni na poszczególnych meblach. Co ciekawe Kaprys skacze tylko na proste klamki. Te stylizowane nie są w jego guście. Raz spróbował, zaczepił się łapką, tam gdzie miał gładko zjechać w dół zawisł na moment potem jak lamp spadł bezwiednie pod drzwiami i dał spokój. Tak więc mam kolejnego kota, który demonstruje mi swój spryt i możliwości przystosowania się do warunków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz