czwartek, 6 lutego 2014

Cud

Cudem jest każdy oddech i cudem jest świadomość istnienia w ogóle.
Cudem także było to, że Cyntia mimo wszystko była w stanie urządzić sobie swoje mieszkanie tak jak sobie tego życzyła. 
Myszka przeszła przez życie jak przez lawinę ciężkiej pracy, żarliwej modlitwy, całkowitego i gorliwego   oddania i poświęcenia rodzinie w służbie i zaangażowaniu w sprawę bez reszty na jakąkowiek inną ewentualność. Teraz gdy jej dzieci stały się dorosłe przynajmniej wobec Cyntii chciałaby nadal pełnić rolę nadzwyczaj operatywnego rodzica, który zawsze wszystko wie najlepiej i zawsze ma jedyną możliwą rację. 
Po prostu to, że ktoś może uważać, że dla niego jest lepsze coś co ona uważała za zbędne lub w jakiś sposób feralne było poza granicami jej elestyczności i poza możliwością pomieszczenia się w jej głowie jak to nazywała. Postanowiła więc przede wszystkim Cyntii udowodnić, że na świecie a przynajmniej na terenie nieruchomości, gdzie od tej pory miały zamieszkać obie kobiety istnieje tylko jedna wersja możliwa do zaakceptowania to znaczy wersja, którą Myszka uznała za właściwą.  
Tak więc najpierw założyła, że ponieważ Rażka z Cypkiem zrobili remont jakieś dwa lata przed tem zanim się wprowadziła Cyntia to Cyntia odziedziczy bez dwóch zdań wystrój mieszkania jaki zaproponowali jej bezpośredni poprzednicy. Cyntia miała się wprowadzić w majtkowe kolory tak pomalowanych tapet naklejonych jakieś wieki temu i ani mru, mru...
Dla Cyntii "majtkowe kolory" (jak to nazywała Anucha) i sztucznie ugłaskane ściany były mało autentyczne i przedmuchane oraz wychuchane na śmierć płaską. Były poza jej chcęcią akceptacji czy przyjęcia czegoś co budziło w niej zdecydowany bunt, protest i otrząs poczucia estetyki z jaką się zrosła jako formą ekspresji własnej.  
Oczywiście Myszka odniosła się do starościanu jaki był ukryty pod tapetami zerwanymi przez Cyntię załaniem rąk i łzami klęski oraz hańbą i kompromitacją wartości jakim hołdowała przez całe swoje dotychczasowe życie. 
Kolory, które sobie wymarzyła Cyntia były zbyt zdecydowane  i zbyt krzykliwe, były klapą stylową i fiaskiem dobrze wyrobionego gustu oraz zupełnie bez sensu dla Myszki. 
Myszkę z powodu tych kolorów trawiły noce bezsenne. 
Cyntię trawiły noce bezsenne z powodu Myszki. 
Tak bardzo chciała być wdzięczną i dobrą córką. Jednak w obecnych warunkach taka możliwość była jednoznaczna z przyjęciem całkowitego podporządkowania się woli Myszki we wszystkich aspektach własnego życia.
Największym wyzwaniem okazał się przedpokój i kuchnia a także łazienka ale to trochę później. Przedpokój był zabudowany w drewnopodobną sklejką i kojarzył się Cyntii z piwnicami w St z lat sześdziesiątych i na prawdę robił na niej bardziej niż przygnębiające wrażenie sztucznej wystawności i slendoru na siłę. 
Kuchnia była nowa, to znaczy zaledwie kilkuletnia w stylu wschodnio - rustykalnym wprowadzonym też w latach sześdziesiątych i  ostatnio w Pl popularnym. Dopóki była kuchnią siostry i szwagra to Cyntia ją lubiła i poważała i cieszyła się tym, że wszyscy, którzy okupują mieszkanie, które ona miała odziedziczyć się dobrze czują w zaproponowanym przez Cypka wystroju. Jednak jako wersja, która miała być jej przekazana w spadku po byłych mieszkańcach, to zastana wersja była poza dyskusją ponieważ dla przyszłej mieszkanki parteru (czyli zupełnie osobnego mieszkania z osobnym wejściem) omawiana wersja była kwintesencją przygłaskanej reprezentacyjności i trochę nieudolnego, przykurczonego rozmachu. 
Po prostu widać było rękę laika i pierwsze próby zaledwie konieczności wyzwolenia ekspresji własnej niż zdeklarowania się na ostateczną wersję komfortu czy cichej i wykwintnej ale surowej elegancji o jakiej Cyntia marzyła. Styl jej miał emanować także ciepłem eklektycznego przeładowania i nagromadzenia posiadanych przez siebie staroci skontrastowanych od czasu do czasu elementami tego co nowoczesne poprzez wyszukane i odpowiednio spreparowane elementy. 
Myszka jednak zadeklarowała siebie i swoją wolę oraz autorytet swojej pozycji seniorki rodu  w misji wmuszenia w Cyntię konieczności zaakceptowania przez nią tego co było dla niej absolutnie mało strawnym koktailem lub koglem moglem zupełnie z innej beczki niż jej własna. Cyntia na prawdę próbowała, lecz czuła się z tym bardziej niż ograbiona i zupełnie stłamszona. Przecież pomyśleć chociażby te szafki kuchenne z naturalnego dębu miały okienka podzielone na osiem małych kwadratów a szybki w tych kwadratach były przydymione na ciemny brąz i każda wypukle formowana tak,  że na środku tworzyły kopułkę... To tylko jeden ze zbioru rarytasów i  szczegółów a co dopiero mówić o całości... 
Cyntia miała za kuchnię zapłacić grubą kasę. Cena wystawiona przez jej szwagra sięgała podwójnej ceny skromnej i raczej kuchni jaką później Cyntia zamontowała dla siebie. Meble o prostych nowoczesnych liniach i zupełnie przeźroczystych gładkich szybach w szafkach naściennych oraz autentycznie antyczny kredens po przeciwnej stronie z narożną szfką tak zwanym "kominem" w stylu Country  umożliwiały zareprezentowanie jej kolekcji i zbiorów, które Cyntia gromadziła całe swoje dotychczasowe życie zawsze w jednorodnym stylu.  A przecież jeżeli by kupiła tę kuchnie po siostrze tak jak koniecznie chciała tego Myszka to musiała by poprzerabiać całość tak aby mogła w ogóle ją przysposobić do własnych potrzeb, co ze wstępnych kalkulacji kosztowałoby ją więcej niż zakupiona nia od siostry wraz z ceną tej nowej jaką ona sama wybrała. Przyszła okupantka mieszkania miała płacić za coś co absolutnie wykraczało poza jej gust a dodatkowo jeszcze miała później żyć z czymś za co zapłaciła grubą kasę co bardzo ale to bardzo było poza jej tolerancją smaku i pojęciem estetyki, którą dopracowywała przez całe swoje dotychczasowe życie. 
Myszka się uparła. Co to było? Na opisywania szkoda zużywania klawiatury. 
Było po prostu tragicznie i apokaliptycznie... a z perspektywy czasu nawet komicznie, bo jak można tak bardzo i na siłę kogoś przymuszać do kupna czegoś za co osoba kupująca ma zapłacić i jeszcze później żyć z czymś do czego została po prostu przymuszona - reżim w najczystszej postaci. 
To co się działo  jest zupełnie poza możliwością jakiegokolwiek komentarza. 
W każdym razie kasę posiadała Cyntia więc uznała, że zmuszanie jej do tego aby płaciła za coś co w normalnych warunkach obchodziłaby szerokim kołem jest poza granicą jej tolerancji. 
Przez cały czas remontu każdy najmniejszy szczegół był okupiony stałą walką Cyntii o możliwość zaistnienia w swoim wydaniu podczas, gdy Myszka chciała z niej zrobić swoją wersję córki wersję, która na pewno gdzieś instnieje w kosmosie ale wersję,  która ma bardzo mało wspólnego z tym co Cyntia w sobie potrafi kochać, lubić i kim tak na prawdę jest. 
Ze strony Myszki wygląda to tak, że obie pozostałe córki wpasowały się w miejsca, które ona sama wymościła zarówno dla Rażki jak i dla Arl'i. 
Z małymi potknięciami tu czy tam ale kwalifikują się na ogólną akceptację ze strony swojej matki. 
Natomiast Cyntia pozostaja materiałem do obróbki, wciąż do ewentualnych prób edycji i poprawki. 
Była jeszcze łazienka i komórka w mieszkaniu... i  wiele jeszcze szczegółów, do których można się było przylepić czy przykleić i za każdym razem sprawy sięgały wymiarów tragedii apokaliptycznych. 
A po każdej awanturze Myszka oczekiwała, że Cyntia będzie normalnym uczestnikiem biesiad rodzinnych i czym bardziej jej dołożyła tym bardziej oczekiwała złamania się Cyntii oraz akceptacji narzuconych wzorów bez szemrania i stawania okoniem. 
Wzmagania Myszki w związku z koniecznością ustalenia porządku pod jej dachem na jaki ona była w stanie sobie pozwolić wciąż rosły. 
Przez całe życie otrzymywała pensję, czyli żyła za to, że umiała wypatrzeć czy uwypuklić błędy innych. Jako kierownik kontroli jakości to ona decydowała co jest dobre a co złe. 
Ponieważ musiała łączyć koniec z końcem więc wyspecjalizowała się w szukaniu dziury w całym przyzwyczaiła się do tego, że to jej zdanie jest najważniejszą i ostateczną wyrocznią. Wobec powyższego jej średnia  córka  jest katalizatorem, który pozwala jej na zmianę całościowego zaopatrywania na życie. 
Czasami jest tak, że otrzymujemy pozytywne wynagrodzenie za możliwość wykazania się w negatywnym aspekcie. Jest to zawsze tymczasowa pułapka. Na tych bowiem założeniach bazuje współczesna cywilizacja. 
Po prostu w podobny sposób dzisiaj funkcjonuje większąść społeczeństw i jednostek. 
Więc Myszka jako przedstawiciel samego szczytu przeciętnej większości czuje się silna i może sobie pozwolić na kontrolowaną bezwzględność i zadręczanie siebie i swojej córki w imię ideałów wzniosłych z jej osobistym przekonaniu i odczuciu. 
Dlatego też po tym jak się już przekonała, że córka, z którą dzieli wspólny dach chce dla siebie innych doświadczeń niż przejęcie jej własnych dokonań i zaopatrywań na życie w ogółnym sensie,  postanowiła udowodnić światu ale przede wszystkim Cyntii, że to ona ma rację. Doprowadziła do przejęcia działki wywożąc w wynajętej prze Arl'ę śmietniczce wszystko co należało do Cyntii. Póżniej przekonała łatwowierną Rażkę, że Cyntia zajęła poza jej wiedzą kilka pomieszczeń samowolnie na strychu i w piwnicy... 
Szkoda prądu na podawanie szczegółów i rozmiaru walki jaką zorganizowała Myszka dla odreagowania tego, że Cyntia śmie realizować swoją agendę przetrwania wbrew największemu możliwemu naciskowi jaki zdołała wygenerować i  wyegzekwować jej matka w dobrej wierze i świętych intencjach. 
Tragizmem opisanej sytuacji jest to, że Myszka na prawdę chce dobrze a przede wszystkim jako kochający rodzic przez całe życie chce robić wszystko aby jej dziecko mogło kontynuować własny rozwój  w wybranym przez siebie kierunku. 
Myszka chce chronić i wskazywać drogę, która w jej przekonaniu jest jedyną właściwą i wciąż się zastanawia, co jest z jej średnim dzieckiem, że ono szuka swojego szczęścia poza granicami i barierami przez nią samą zaakceptowanymi, sprawdzonymi  i kultywowanymi. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz