wtorek, 4 lutego 2014

Incydent



W przedjesiennej zapowiedzi
wiatr poszarpaną zielenią szeleści,
w rosnącym warkocie miarowo zbliżającej się jezdni.

Z monotonii rzucił się jak jakiś szalony
skowyt, pisk, zgrzyt, przedłużone bolesnie jęczenie,
a potem zaraz młodych kwilenie...

Swendem zagrozenia, koła ryjące poparzone ślady,
w świerzo poranionej powerzchni asfaltu,
w oka mgnieniu - przywróciły mnie do cienia.

To zaciągane hamulce przed ostatecznością...
jeszcze nie tym razem - zanurzę się
w bieli przeznaczenia - za moment.

jollucha.  wrzesień 2010.r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz