sobota, 8 lutego 2014

Peruka

"... a wymyśliłem sobie kiedyś, że dla przykładu gdybym sobie zafarbował włosy na czarno i brwi też to może wyglądałbym młodziej, tylko też kłopot z tym, bo po co miałabym młodziej wyglądać?... Ale może wyglądałbym jak Al Pacino...nawet jego mimikę potrafię robić i zauważyłem, że moje niektóre zachowania też są w jego stylu tzn postaci, które kreował. A zawsze trochę takie charaktery mnie intrygowały... no ale już teraz za późno, bo w firmie pamiętają mnie jako takiego z płowymi włosami i łysego środkiem trochę. Włosy mam ni to szare ni to siwe ni to ciemne ni to jasne... powiedzmy takie dzikowate trochę, więc jakby mnie zobaczyli z czarnymi nagle to by wyglądało mało dobrze hmmm?... 
Jak tak dalej będzie to ciekawe co ja jeszcze wymyślę..." - pisał Micho do Cynt. 

Cynt śmiała się lat temu kilka a teraz po czasie rozbawiłt też Gwen, która wertowała pocztę i wywalała prawie wszystko. Czasami przypomiało jej się, że coś wywaliła co było warte więcej niż kosza ale trudno stało się.

- Mam tak dużo materiału, że starczy mi na lat kilka a co dopiero jeszcze sobie dokładać - rozsądnie argumentowała. 
Co do włosów to też narobiło się. 
Gwen miała bardzo podatne i wrażliwe włosy należące do kręconych. 
Układały się jej tak, że sama mogła je ściąć i nawet jak zapominała się uczesać to jakoś wyglądały chociaż mogły zapewne lepiej jej służyć. 
Była właśnie pod wpływem tego "lepszego służenia". Wyszukała więc w internecie różnych metod na polepszenie z natury bardzo ładnych włosów. 
Wszystko zaczęło się już znacznie wcześniej. Bo gdyby tak na prawdę się zastanowić to wszytko zaczęło się od wystawy; jej autorkiej, indywidualnej wystawy prac na przeszło dwieście eksponatów.
Okazało się, że na zdjęciach z wystawy wyglądała tak jakby była w peruce. Zastanawiała się jaki jest tego powód. Wtjaśniła jej Lylli;
- Mama ty powinnaś sobie trochę rozjaśnić włosy masz za czarne; wygląda jakbyś miała ubraną perułkę.
Kilka dni po porodzie jeszcze wciąż obolała Lylli postanowiła ściągnąć obecną farbę z zupełnie naturalnie siwych włosów swojej mamy.
- A jak bym sobie zostawiła takie blond, siwe znaczy i pomalowała je na platynę; wiesz chodzi o to, że przy ciemny to co kawałek widać odrosty...
- Wyglądała byś dużo starzej.
- Dużo ludzi mi mówi, że mam mieć ciemne, bo uważa, że dobrze dobrane do urody?
- No bo naturalnie byłaś ciemną szatynką i najlepiej gdyby można było zachować podobny ton włosów jak byś miała naturalne.
- Oj to bardzo trudno.
- Ale możliwe.
Lylli pomalowała Gwen włosy i poinstruowała co do dobierania sobie koloru w/g numerków.
Gwen postanowiła trzymać się instrukcji, bo przecież wyglądała o niebo lepiej niż w tej chwili.
Ale już po drugim malowaniu przy użyciu wskazanych kolorów, włosy Gwen wróciły do zbyt ciemnej czerni i znów robiły wrażenie peruki.
- Ach mamo, to przez to, że Ty teraz masz całkowicie siwe włosy...- rozgrzeszyła ją Lylli i obie dały sobie spokój.
Mimo wszystko Gwen zaczęły przeszkadzać jej włosy, chciała aby przestały ją w lustrze straszyć na zasadzie obcych.
Najpierw zaczęła stosować naftę kosmetyczną. Pani w Aptece chwaliła tę naftę, że niby wpływa na poprawę włosów i że ona jest bardzo zadowolona, że na pewno zniknie efekt peruki.  
Zabrala tę naftę do Irii. Tam sobie ją zaaplikowała i umyła włosy. Jak wyszła spod prysznica to Lylli się na prawdę wystraszyła;
- Mama a co Tobie się stało?
- Włosy mi się wyprostowały - oświadczyła bardzo logicznie Gwen. 
- Gdyby się wyprostowały to jeszcze pół biedy ale one zrobiły się sztywne niczym druty i sterczały w nierównych kępkach na około twarzy Gwen. 
Po dokładnym przejrzeniu się w lustrze Gwen wykonkludowała, że włosy potrafią być dużą ozdobą ale też potrafią bardzo oszpecić to do czego człowiek się przyzwyczaił to znaczy do wizeruneku własnego przynajmniej w lustrze. 
- A tam uznała przejmować się takim szczegółem - uznała. 
Przejęła się Lylli. 
Przyniosła szczotkę i próbowała tę bezkształtną furę/masę jakoś okrzesać lub ułożyć. Zajęło jej to całą drzemkę małej a i tak wyglądała na zrezygnowaną.
- Przynajmniej teraz wiem, że nafta kosmetyczna jednym prawdopodobnie służy a dla drugich jest po prostu utrapieniem - pomyślała Gwen obserwując swoją córkę. 
- Mama ale co Ciebie naszło, żeby w ogóle walczyć ze swoją fryzurą jak pamiętam zawsze zostawiałaś to raczej naturze? 
- A wiesz wszyscy dookoła coś robią na starość to i ja chciałam się włączyć - wyznała Gwen. 
W końcu to Lylli wpadła aby włosy trochę spryskać  i okazało się włosy same wiedziały co zrobić w niewielką pomocą ugniatania ich po całej głowie po kilka razy w jednym miejscu i Gwen znów wyglądała po staremu to znaczy tak jakby nosiła perukę.
Po powrocie do Pl Gwen postanowiła jakoś zlikwidować rezultat tego, że umyła sobie włosy w nafcie, więc zaczęła szperać na internecie. Tu dopiero odkryła kopalnię domowych sposobów. 
W ogóle z Irii wróciła w karkołomnym nastroju, bo przyczepiła się do niej jakaś infekcja. 
Zależy od choroby do choroby ale ta ... z przecinkiem ją bardzo przejechała więc wyglądała trochę przejechana z włosami sterczącym, które po raz pierwszy w życiu były poza swoją naturalną kondycją i trzeba było je traktować wilgocią i ugniataniem co jakiś czas.
 Gwen miała mało doświdczenia z makijarzem, włosami i z dbaniem o siebie w ogóle, bo zazwyczaj zostawiała to biegowi losu. Zaczęły się sypać zmiany a Gwen była zupełnie w lesie jak się sobą zająć i od której strony. 
Trzeba przyznać, że kompiel w z dodatkiem wody utlenionej spowodował złuszczenie się naskórka ale za to wyszła z polecanej kuracji jako albinos a była przyzwyczajona do ciemnej oprawy oczu. Teraz miała małe szanse, że z dnia na dzień jej brwi  rzęsy uzyskają swoją naturalną charakterystykę. 
Więc jak tak spojrzała na siebie krytycznie to zupełnie miała małe pojęcie czy to jeszcze była ona. Tak jakoś gdzieś się pogubiła w swojej diecie, więc troszkę nabrała pulchności co może było zupełnie fajną sprawą gdyby kanony powszechnie uznanych wzorów urody były nieco bardziej elastyczne i można byłoby kultywować piękno ciała amazonek z obrazów malowanych w czasach baroku. 
Tak się jednak stało, że być może tymczasowe ale jednak rubensowskie krztałty, uroda inna niż ta, do której przywykła, bo albinosem była po raz pierwszy,  przejechana, bo jakoś z dużym trudem poskładała się do kupy po nabytej infeckcji na wyjeździe gościnnym, oraz z włosami po umyciu w nafcie kosmetycznej miała potrzbę dramatycznej zmiany swojego wyglądu. 
- Troszkę jej pomogło to, że Lylli zapewniała ją, że ona ciągle chorowała na początku pobytu w Irii.
Wiadomo podparła jej ducha w zdrowym ciele zdrowy duch czy jakoś tak odwrotnie,  więc trochę to się odbiło na jej samopoczuciu oraz urodzie, bo przestała się czuć tak beznadziejnie jak na początku.
Wpadła na pomysł, że jeżeli umyje sobie włosy w większej ilości utlenionej wody to włosy się jej rozjaśnią i farba będzie mniej wyeksponowaną czernią lub może nawet będzie taka jak zaraz po pomalowaniu przez Lylli.
Po umyciu w wodzie utlenionej i wyschnięciu okazało się, że oto Gwen spaliła sobie włosy szczególnie z tyłu. 
Wobec powyższego postanowiła skorzystać z kilku porad internautów. 
Zaczęła od włosów, bo to było w obecnej chwili problemem po pierwsze naglącym po drugie okazało się  najłątwiejsze do zaatakowania i uzyskania natychmiastowej gratyfikacji w postaci od razu - jak miała nadzieję -  widocznych rezultatów. 
Znalazła notatkę, że ktoś tam chwalił kogoś i to w kilku przykładach, że komuś poprawiła się kondycja włosów po tym jak ktoś umył sobie włosy w wodzie utlenionej. Co prawda miała średnio satysfakcjonujace rezultaty co do wody utlenionej ale co tam; teraz woda utleniona miała dotyczyć włosów na głowie zamiast brwi czy rzęs.
- A spróbuję; ryzyk fizyk i raz kozie śmierś. 
Okazalo się, że po przeprowadzonym eksperymencie Gwen nagle wyrosła chmara, dosłownie chmara włosów. Zaczęły się jej tak kręcić, że wbicie w tę masę grzebienia było na prawdę wyzwaniem ponad wszelką cierpliwość. Do tego okazało się, że kręciły jej się włosy na czubku głowy i po bokach, ale tam gdzie woda utleniona schła wolniej, z powodu tego, że włosów było więcej, więc z tyłu głowy tak od połowy czubka Gwen włosy były po prostu spalone. Pierwszy raz w życiu miała spalone włosy więc się bardzo zdziwiła, gdy po wbiciu grzebienia w tę szopę czegoć co przypominało wełnę merinosów, okazało się, że włosy się jej kruszą i zamiast możliwości ich rozczesania raczej wyciągała kłęby włosów. 
Zastanowiła się nawet bardzo nad propozycją Rażki, żeby zrobić sobie dredy, bo teraz jej stan włosów się wyraźnie nadawał do podobnej procedury. 
Myszka się bardzo przejęła i zaczęła się martwić o to, że na głowie Gwen zrobi się kołtun a w konsekwencji trzeba będzie obciąć włosy na łyso.
- E najwyżej kupię sobie jakąś fajną perułkę i będzie super - oświadczyła.
Tak na prawdę dopiero Wald jej pomógł. 
Po prostu był urzeczony. 
Zapytał jej nawet czy może ją sfotografować tak tylko dla siebie swoją komórką. 
Gwen zaprotestowała natychmiast, że jest prawo, które obowiązuje; prawo do zachowania swojej twarzy i żeby się odczepił bo jakoś jej włosy przyciągały go jak ćmę światło. 
Potem zrobiła sobie turban z szala w kolerze pasującego do całości jej ubrania i tak chodziła dopóki coś tam musiała zrobić i całą konstrukcja się jej rozleciała. 
Wald powiedział, że już się przyzwyczaił i że może zrezygnować z turbanu, którą to ofertę z wyraźną ulgą przyjęła.
 Jednak, gdy weszła po coś do Sypki, którą akurat Wald sprzątał - usłyszała za sobą ostrzeżenia zaczynające się od słów;
- E Jamajka ....
Wciąż jej zresztą powtarzał, że wygląda jak Tina Turner lub, że normlnie zrobiła się na murzynkę ale z ciepłem i akceptacją więc Gwen zaczęła się nawet zastanawiać, czy może dobrze byłoby podobną fryzurę zamontować sobie na stałe. 
Myślała tak przez jeden wieczór, bo z rana miała ogromny kłopot ze znaleziem czapki by taką masę afro schować a przecież wstydziła się wyjść na ulicę w swojej nowej odsłonie lub nawet w turbanie, bo czuła by się zapewne tak jakby kika żarówek pyłgało na okrągło dookoła jej głowy. 
No więc zaczęła szukać domowego sposoby na afro i jak autentyczne murzynki sobie radzą w włosami wyczytała, że można zrobić odżywkę z żelatyny z dodatkiem kwasku cytrynowego lub ze świeżej cytryny. 
- O to fantastycznie - klasnęła z zachwytu w ręce - już lecę. 
Przyrządzenie odżywki w/g reklamowanego kawałka zajęło jej powiedzmy kwadrans, umycie włosów moment i już czekała na wyschnięcie włosów bo Gwen jako naturszczyk zupełnie miała w nosie używanie suszarki, bo zawsze robił jej się na głowie stos siana i burza kręconych włosów poza możliwością okiełzania. 
Rezultat przekraczał jej najśmielsze przypuszczenia. 
Na głowie Gwen było kilka płaskich strąków tak ulizanych jak kołki o lekko falujących reministencjach jej własnych loków. 
- Ciekawe co teraz wymyślę - powiedziała z oczekiwaniem cudu za następnym rogiem. 
- Jak to dobrze, że jest zima i mogę sobie czapką lub kapeluszem pomóc - westchnęła. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz