środa, 22 stycznia 2014

Echo

 Główną bohaterkę powstającej "Sagi" najbardziej interesowało dzielenie się tym co chciała sama poznać i rozwiązać w najlepszy możliwy sposób na własnym terenie. Wiadomo, że każdy chce dzielić się najbardziej tym co chce w sobie utrwalić i do końca zrozumieć. 
W ramach jedności, która przechodzi przez eksperyment określany jako  ludzki los, dola, życie w celu doświadczenia poprzez oddelegowany i deklarujący swoją gotowość wycinek czy wypustka a może czułek całości zwanej jednością, poprzez własny udział w z góry ustalonym zakresie przeżyć i dzielenia się zakresem uświadomienia sobie siebie samej Cyntia pokonywała kolejne etapy na własnym terenie zupełnie samotnie. Była jeszcze zbyt świeżym adeptem nowo odkrywanej sztuki aby ozuwać swoimi umiejętnościami w widoczny sposób. Zresztą z tego co zauważyła, w każdym następującym po sobie  momencie wciąż na nowo trzeba się sprawdzać, czy posiada przed chwilą sprawność jest wciąż w naszym zasięgu czy posiadaniu. Wystarczy zmiana warunków czy chwilowe zaniedbanie i świeżo zdobyte sprawności natychmiast ulegają zanikaniu niczym sen lub może wyobrażenie albo po prostu sucha opowieść wyssana z palca, bo nawet dla niej samej tak właśnie to wszystko wyglądało a cóż dopiero jeżeli chodzi o  szerszą arenę obserwatorów zewnętrznych. Jednocześnie grupa znajomych była ostatnio dużym wsparciem dla Cyntii. Dzięki dzieleniu się dostępnym poziomem reakcji ze swoimi przyjaciółmi sama często dochodziła do wniosku, że wszyscy ludzie mają podobny zestaw problemów. Z reguły problemy dotyczą trzech spraw; zdrowia, miłości i kasy. Jeżeli chodzi o wzajemne relacje międzyludzkie to zawsze były dwie możliwe postawy; ofiary i kata. 
Cyntia większość swojego życia wchodziła w bardzo dogodną postawę ofiary. 
Wiadomo ofiara zawsze przyciągnie i warunki i potrzebną postać agresora czy kata. Postanowiła z tą postawą ostatecznie skończyć gdy zdała sobie sprawę z tego, że każdy tylko wówczas może być ofiarą, gdy tak na prawdę jest katem kata. Uznała, że to ofiara jest bardziej obciążona winną  niż pozorny przestępca czy nawet najgorszy zbir, bo to ona wysyła zamówienie na kokreację sytuacji, w której może zająć dogodną pozycję pokrzywdzonego i biednego ego. Naturalnym tokiem myślenia postawa ofensywna czy obronna jest pierwszym aktem walki. 
- Wszystko się odwraca do góry wnętrznościami - zastanowiła się nad tym co właśnie pojawiło się, za jej udziałem, na ekranie jej laptopa. 
 
Ostatnio doszła do wniosku, że każde zdarzenie czy doświadczenie w jej życiu jest przeżywane zarówno w charakterze personalnym jak i interpersonalnym czyli świadomości grupowej. Wiedziała o tym od dawna. Psychologią interesuje się od nastoletnich przebłysków szukania własnej drogi i wówczas to zdołała sięgnąć po podstawy i główne zasady o jakie opiera się zarówno psychologia jak i socjologia a także najnowsze osiągnięcia pedagogiki. Wymieszane podstawy teoretyczne  z praktyką wyzwoliły zarówno podążanie zawężonymi nurtami interesujących Cyntię aspektów jak i to, że większość teorii zanikła bez śladu, by w różnych etapach życia ujawniać swoje oblicze w znacznie pogłębionej refleksji. 
Otóż Cyntia miała najlepsze z możliwych warunków, żeby szukać odpowiedzi na nurtujące i frapujące ją aspekty życia. 
Doszła już do etapu, w którym była wdzięczna za każdy kontrast w swoim życiu. Wiedziała bowiem, że każdy kontrast wiedzie do uświadomionego zapotrzebowania a to z kolei wiedzie do nałożenia się na możliwość znalezienia rozwiązania. 
I tak postanowiła potraktować kilka ostatnio zajmujących ją aspektów w jej życiu. Przede wszystkim dużą próbą w obecnej chwili stała się sprawa stopnia zażyłości jaki łączył ją z Michem. 
Ona wyraźnie chciała przyspieszenia czy możliwości bardziej owocnej wymiany platoniczno -  telepatycznej  ich korespondencyjnej znajomości  Micho był raczej opieszały i zadowolony z osiągniętego etapu ich zażyłości i koncentrował się na bardziej oficjalnym i zdystansowanym aspekcie porozumienia. 
Po analizie sytuacji stwierdziła, że w ramach wdzięczności za doświadczenia jakim bierze udział może zastosować jedną z technik ostatnio poznanych teoretycznie, ale także przepracowanych praktycznie na nieco innym terenie doświadczeń... Sprawa polega na koncentracji na wybranym stanie swoich zapotrzebowań emocjonalnych. Skoro jej warunki skazują ją na szukanie wolności w ograniczonym spektrum możliwości, więc powinna znaleźć tą wolność bez uzależnienia od warunków zewnętrznych. Coraz częściej miała potwierdzenie o słuszności swojej tezy i o tym, że nastawienie i ciągłe zapotrzebowanie na utrzymanie jednolitej "twarzy" tego nastawienia dostosuje i udostępni zapotrzebowanie a także przystosuje jej wymagania co do wymaganego stanu świadomości.  W obecnej sytuacji w relacji z Michem postanowiła zastosować powyżej przytoczoną teorię. Jeżeli nastawi się na to, że wystarcza jej tyle ile Michu jest w stanie jej zaoferować w tym momencie, to utrzymanie tego rodzaju zapotrzebowania i skoncentrowanie na poziomie w jakim jest ono prawdziwe dla niej, to zapotrzebowanie na udział Micha w jej doświadczeniu czyli świadomego wyboru rodzaju relacji jaki dotyczy ich wzajemnej kokreacji ulegnie przeobrażeniu w jej wyobraźni czyli także zrealizuje się materialnie w oczekiwanym aspekcie. 
- "...Szukajcie aż znajdziecie..." i "... wszystko co jest wam potrzebne będzie wam udostępnione (a może odpowiednie słowo to; ofiarowane)..." - zamruczała pod nosem 
Jak każdy z nas przechodziła różne konstelacje i układy możliwości wejścia w relacje na bliskich zasadach i wiedziała, że obecna sytuacja to  jest wcielone przez nią echo. To znaczy powtórka z rozrywki i że daleko jej do przysłowiowej wygranej w loterii.  Z jej ostatnich obserwacji punkt dziejącej się teraźniejszości ma zerowe powiązanie w przeszłością a raczej jest potencjałem właśnie budowanej przyszłości, czyli przyszłość i to kim w tej przyszłości jesteśmy zależy od punktu przyłożenia w momencie, (punkt naszej siły jest teraz), w którym jesteśmy własnym świadkiem siebie samego. 
Tak więc nasza reakcja na zastany stan zrealizowanej w tej chwili w postaci materialnej myśli z przeszłości ("...a słowo stało się ciałem..."),  wskazuje tylko na nasz rozwój tylko o tyle o ile nasza reakcja na zastaną podobną pułapkę z przeszłości jest inna niż ta z poprzednio przerabianej podobnej lekcji. 
Cyntia postanowiła, że tym razem wie o co jej chodzi i właściwie to jest to okazja uwolnienia się raz na zawsze od powtarzającej się co jakiś czas sytuacji. A to ona patrzy w kierunku kogoś kto jest dla niej mało osiągalny a to znów otoczona jest wianuszkiem adoratorów i ewentualnych kandydatów na relację, którzy jej pasują tyle co kot napłakał. 
Właściwie -  zastanowiła się - to trzeba się przyjrzeć propozycją  w około siebie, może z obopólnej akceptacji coś ... kto wie??? - pomyślała prawie z nadzieją.... 

"... Najlepsze pozdrowienia z Paryża dla Ciebie..." Micho. 
A więc jest jedną z adresatek, znalazła się w gronie znajomych, do których wysłał pozdrowienia - miło - uśmiechnęła się do siebie. 
Ciekawe ile karteczek musiał kupić, wypisać i zaadresować. 
Cyntia pamięta, że kilka lat temu z Florydy wysyłała przeszło trzy tuziny kartek i pamięta jak bardzo się zdziwiła jak duże sumy się nagle robią, szczególnie w przeliczeniu na inną walutę, gdy się chce uhonorować konieczną część swoich dobrze życzących znajomych i przyjaciół.
 Fajnie, że znalazła się wśród tych, do których kartkę wysłał Micho. 
W zbiorze kartek od jej córek i zięcia oraz trzech  siostrzenic i siostrzeńca brakowało Paryża -  no to teraz jest - powiedziała zatykając kartkę z wieżą Eiffela i łukiem triumfalnym w komplet zebranych krajobrazów i budowli na całym świecie. 

Jeszcze jeden przyjemny akcent na dodanie sił na dzisiejszy dzień - wykombinowała. 

Każdy grafolog nawet z laickim zaledwie zacięciem, mógłby wiele powiedzieć o tym co widać poza załączonym tekstem. Pozdrowienia były napisane w  prostym bloku i bardzo starannym pismem nieco większymi literkami. Poniżej dopisek o tym, że;  "...miasto jest śliczne i dużo wrażeń, warto widzieć i nie zapomnieć .." napisane w bloku ale wszystkie kolejne rzędy wypisanych informacji zjeżdżały skośnie  w dół. Co ciekawe literka w jej imieniu emanuje rozdmuchanym światłem wewnętrznym a taka sama literka dla określenia jego własnego inicjału przekreślona się sama w dolnej części czym upodobniała się do to litery "Z", albo dużej kulfoniastej dwójki, co jakiś czas pismo poza możliwością przyczepności do jednej linii od dołu i trochę podskakujące literki. Raz skupione i ściśnięte a raz rozstrzelone i świetliste - inny rytm pisania . Literki o części, która powinna być wyciągnięta w dół bardzo podkurczone z wyjątkiem litery "J" zaczynającym jej imię. 
Każdy laik czy początkujący znawca grafologii powiedziałby znacznie więcej niż Cyntia ale i to co widziała Cyntia było dużym ładunkiem informacyjnym dla niej samej. 
Prosto i świetliście wypisany tekst dla niej to dobre, pogodne myśli na jej temat. Tekst zjeżdżający w dół to wiadomo - prawdopodobnie mimo całego splendoru i animuszu wycieczkowania jakieś przygnębienie, może samotność czy ogólnie tendencje depresyjne. Grafologia zaleca pisanie lekko skośnie ale  w górę dla podnoszenia nastroju. Cyntia  od kilkunastu lat, kiedy to jej młodsza latorośl wciągnęła ją w podstawowe arkana grafologii podpisuje się za każdym razem skośnie w górę i za każdym razem czuje to jakie są jej intencje zakodowane w jej własnym podpisie. 
Cyntia wiedziała też, że harmonijka pisanego tekstu raz w sposób rozstrzelony i za chwilę zwarty to chwiejność, brak stałości  nastrojów i wahanie co do  możliwości ustalenia jednego mianownika czy wyraźnej linii postępowania. Trzeba na to uważać w czasie pisania. Poza tym Micho miał charakter pisma wywodzący swoje korzenie z dysgrafii a o tym to już można książkę napisać. Małe ogonki liter wyciąganych w dół takich jak; "g", "y", "j" znaczą o minimalnym  zadowalaniu siebie o skromnym dogadzaniu sobie o wypełnianiu własnych oczekiwań i potrzeb tylko w najbardziej podstawowym i zasadniczym poziomie. 
Oj, gdyby Micho wiedział ile o sobie przypomniał Cyntii to możliwe, że zrezygnowałby z wysłania kartki. 
Cyntia jednak doceniła jego pamięć i wysiłek i to, że była na liście osób, którym wysłał kartkę,  a to czego się dowiedziała to już od dawna jest jej znaną składowa charakterystycznych rysów lekko pokurczonej i poturbowanej pracoholicznej osobowości swojego przyjaciela korespondencyjnego. Dobry i fajny z niego kumpel, kolega i wierny bardzo wierny przyjaciel... ;) - z zaawansowaniem wmasowywała - w to co podane zostało  do jej  wiadomości na karteczce poza tekstem - kilka znanych jej cech Micha z poczucia uczciwości i chęci bycia w porządku i fer wobec jednego z tworzonych bohaterów powieści.  

Fajnie, że ma do kompletu karteczkę z Paryża właśnie ze wszystkimi tajemnicami w tej karteczce zakodowanymi - dzięki Micho, trzymaj się druhu - dodała - radzisz sobie nadzwyczaj dobrze i dajesz radę - uznała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz