niedziela, 26 stycznia 2014

Ważny segment

Myszka - matka Cyntii - mieszkająca piętro nad nią należy do ludzi, którzy podnoszą tylko tych, którzy są poza możliwością zagrożenia jej wyimaginowanego prestiżu lub wysublimowanej pozycji zakotwiczonej w ustalonym przez nią schemacie narzuconej hierarchii. 
Zarządza nią  przymus działań toksycznych. 
Za wszelką cenę musi się dostać pod skórę Cyntii aby wpuścić swoje macki z odpowiednią dawką trucizny. 
Cyntia z powodu papierowego związku jest w pozycji osamotnionej smoczycy w opuszczonym i bardzo, bardzo pustym gnieździe, znacznie bardziej pustym niż piętro wyżej mieszkająca jej mama z racji wdowieństwa i straty krótkotrwałej relacji z mężczyzną, który podążył śladami jej męża a ojca Cyntii już kilkanaście lat temu. 
Wyżej mieszkająca ponad 80- letnia kobieta z wielką delikatnością i po cichu zajmuje się dozowaniem dawek śmiercionośnej substancji w chęci zagwarantowania sobie dozgonnej pozycji kontrolera i głównego zarządcy wszelkimi przejawami życia na terenie do niej należących nieruchomości. Pomimo wieku, który sugerowałby poszukiwanie spokoju i złożenie broni starsza smoczyca z wprost proporcjonalnym zaangażowaniem do marszu wskazówek zegara spina się na absolutne wyżyny w możliwości użycia intelektu i wykorzystania zasobów szarych komórek w zajadłym i zacietrzewionym pościgu dopadnięcia Cyntii w momencie braku koncentracji dopuszczającym dołożenie jej, ponieważ możliwość nasycenia się chociaż momentem oddania przez tą mieszkającą niżej części swojej energii, ta starsza nazywa kontaktem czyli przejawami miłości a tak na prawdę okazją do pokazania lub nawet udowodnienia swojej przewagi nad życiodajnymi zasobami swojej córki. 
 Cyntii bardzo żal Myszki. 
Myszka ma zamknięty dostęp do kochania siebie samej i jedynym źródłem jej zadowolenia i czerpania energii jest oparcie się na środkach zewnętrznej adoracji i podziwu na zasadzie konkurencji, współzawodnictwa i rywalizacji, o co walczy bardziej niż o własne życie...
Czym bardziej widzi, że brak jej przeciwnika tym bardziej i na siłę chce go odnaleźć w swoim najbliższym otoczeniu. Ostatnio doszło do tego, że córka czuje nad zagubieniem swojej mamy coś w rodzaju głębokiego współczucia. Szkoda jej tej pięknej nad wyraz mądrej, czułej  i szlachetnej kobiety, która dla podtrzymania tlących się strzępków "potęgi" władzy nad drugą osobą ucieka się do zastraszająco drastycznych środków. 
Gdyby tylko mogła skoncentrować się nad władzą miłości wobec bliźniejgo swego - marzyła Cyntia jednocześnie zdając sobie sprawę jak utopijna to idea. 
Pomimo, że Myszka wszystko absolutnie wszstko przeprowadzała pod transparentem miłości i w jej zrozumieniu wychodzenia na przeciw potrzebom córki to tak na prawdę posługiwała się lękiem o własny czubek stania zawsze chociaż o mały skok nad Cyntią w każdej dziedzinie. 
Najbardziej ją szokowała, deprymowała i denerwowała sytuacja, w której była wykluczona lub odsunięta od możliwości ingerowania w osobisty teren swojej córki. 
- Szkoda zdzierania klawiatury (dla opisywania przejawów wypracowanych wybiegów do jakich jest w stanie zniżyć się jej biedna mama, w celu zaspokojenia swojej żądzy piastowania władzy w wydaniu jej odpowiadającym) - pomyślała Cyntia zagłębiając się w dalszą narrację znaczących faktów dla powstającej powieści. 
A do takich faktów należy opisanie rodzinnej sytuacji Cyntii; 
Cyntia jest matką Lylli i Yanny. 
Obie jej córki mieszkają bardzo daleko poza granicami kraju i widuje się z nimi od świętego dzwonu. Starsza Lylli często dzwoni i często widują się poprzez skype'a i co ważne jest tam dużo Zulki. 
Co do młodszej Yanny(???)
 ..., no cóż czeka aż będzie jej potrzebna - być może nadejdzie taki moment, bo zdarzają się cuda a Cyntia wierzy w cuda. 
W świecie, który wybiera Cyntia wszystko jest cudem; od chmurki na niebie po zielone źdźbło trawy i każdy pojedynczy oddech. 
Starsza córka potrzebowała jej w takim samym stopniu jak młodsza i nadal od czasu do czasu będzie jej potrzebowała z powodu przewrotu w swoim życiu jaki powoduje zaaplikowanie się w szranki stałej relacji z mężczyzną, którego pokochała i wybrała na swojego partnera a ostatnio z powodu zostania matką a także z powodu bliskiej relacji z matką, której repatriacja znaczyła dla Lylli tyle co możliwość odnalezienia swojej drogi w życiu. 
Trudno to wyznać, ale Yanna wybrała swoją drogę znacznie wcześniej i repatriacja jej matki udaremniłaby jej kontynuację tego co było jej przeznaczeniem. 
Młodsza tak głęboko przeżywa repatriację matki, którą chciała udaremnić na wszelkie możliwe sposoby, że tak na prawdę wciąż wylizuje się z ran zadanych sobie. Zresztą reperkusje decyzji Cyntii o repatriacji właśnie poprzez rozwarstwienie pomiędzy wyborem jej córki pomiędzy możliwością pozostania w środowisku, w które wrosła a możliwością przebywania z bardzo bliską sobie wówczas matką, raziły a może zadały cios zarówno jej córcę Yannie jak i jej samej najgłębiej jak to było możliwe w dotychczasowym życiu teraz już obu dorosłych kobiet. 
Wyszły z tego po latach nocnych łkań w poduszkę  i obolałych dusz i złamanych serc a teraz szczególnie Cyntia po wyjściu z zupełnie bezpodstawnego i bezproduktywnego stanu poczucia winy chciałaby chociaż cienia odnowy lub chociaż namiastki małego procentu tego co ich obie kiedyś cementowało. 
Coś pękło i głęboko i donośnie i  się zmęczyło, zmieniając wszystko co świetliste w tumany czarnego gryzącego dymu. Dym już opadł ale zostały czarne kikuty dymiących zgliszcz na pogorzelisku  i teraz potrzeba ni mniej ni więcej tylko cudu aby było inaczej niż jest w tej chwili, bo to co jest w tej chwili jest mało zadowalającym dla Cyntii stanem wyczekiwania i czerpania głębokich oddechów dla zagwarantowania sobie przestrzeni, w której może zasiać spokój pomimo wciąż głęboko utopionego i bardzo tępego bólu. 
Czy można z bólu zrobić przyjaciela. Ono można, bo jest on namiastką zapowiedzi na możliwość zmiany i na nadzieję na cud. Cuda są dookoła więc jeden cud mniej lub więcej - mały dreszcz tym bardziej, że nad zgliszczami Cyntia przeczuwa piękne wielkie wstające słońce - zapowiedź nowego życia.
- Przecież na zgliszczach spalonego boru może wyrosnąć, nowy świeży las - dodawała sobie otuchy wierząc raczej w wersję zagajnika rosnącego z ponadnaturalną szybkością niż małych ledwo kiełkujących tego co w przyszłości może być lasem. 
- Spalony bór to źródło najbogatszych możliwych zasobów odżywczych dla tego co na jego pamięci trwania przez wieki ma wyrosnąć od początku - wyznawała dla wsparcia siebie samej w snuciu mżonek o tym, że będzie lepiej niż jest teraz. 
W obecnym momencie życia Cyntii najważniejsza jest możliwość ochrony więzów w tej chwili już z prababcią dla jej córek i na razie tylko jednej wnuczki i poprawa relacji między nią a mamą z jednej strony a nią a córką z drugiej,  tak aby była to wreszcie relacja oparta o miłości raczej zamiast o wzajemną walkę o przewagi naprzemiennego podporządkowywania sobie jednego drugiemu. Stałego ścierania się o władzę na wspólnym terenie i udowadniania sobie  tego, co która strona już osiągnęła lub co może jeszcze osiągnąć w przypadku jej i jej matki i odrodzenia się relacji jakie się chwilowo boleśnie załamały. 
Cyntia miała przed sobą w obliczu chwilowego zapadnięcia się jej zdrowia tylko jedną szansę na możliwość przetrwania i możliwości dalszej egzystencji i była to szansa głęboko raniąca relację z najbardziej cenną dla niej wartość - miłość jej córki Yanny do swojej matki czyli Cyntii. 
Starsza córka Lylli przyjęła propozycję wyjazdu do Europy jako wielką szansę dla siebie i z wielką ochotą rozszerzyła swój świat o szansę także na nowe życie i nowy początek.  
Jeden z przewodników duchowych i mistyków, którzy są głównym źródłem pomocy z jakiej korzysta haustami Cyntia powiedział, że najbardziej konfliktogenne są relacje pomiędzy dziećmi a rodzicami, bo właśnie te relacje gwarantują szanse naszego rozwoju w największym stopniu i to jest największa i najprawdziwsza prawda jakiej doświadcza Cyntia poprzez swoje życie. 
Pracuje nad tym w pocie czoła i prawie bez wytchnienia tak samo jak pracowała zarówno nad swoimi córkami jak nad mężem, który postanowił szukać poza rodzinnego szczęścia.
 Pracowała nad obiema stronami uznając, że córki muszą mieć ojca. Czasami musiała iść pod włos samej sobie ale dla dobra dzieci. 
Była absolutnie przekonana, że ona będzie szczęśliwa tylko wówczas jeżeli zapewni wszystko co w jej świadomości jest możliwe dla zapewnienia optymalnego szczęścia dla obu swoich córek pod każdym możliwym względem. Zjadła na tym swoje własne zdrowie. Teraz jest czas na odbudowę siebie samej. Gdyby jednak miała powtórzyć scenariusz swego życia napisałaby go tak samo jeszcze raz tak samo co do tego jest przekonana w każdym calu każdej swojej komórki. 
Co do pracy u podstaw w stosunku do swojej mamy to dzisiaj odczuła smak pierwszej zmiany. 
Mama zajrzała do niej aby móc wsączyć trochę sprytnie spreparowanego jadu. 
Tylko przez zaskoczenie, bo Cyntia, która założyła głodówkę dla wyleczenia uszu, jest może trochę bardziej ospała, i mama zastała ją w łóżku, więc tylko przez zaskoczenie i opuszczenie czujnej pozycji na straży swojego dobrostanu przez córkę, mama mogła ten jad skutecznie wstrzyknąć. Lecz Cyntia bardzo szybko się pozbierała i jad został z sukcesem zbalansowany postawą, którą Cyntia już dawno przygotowała na taką właśnie okazję. 
Dwie siostry Cyntii; Rażka i Karmen są w absolutnie trudnej sytuacji i z racji wieku matki wolą stać po stronie wzmocnienia jej pozycji, bo wierzą w to, że Cyntia sobie jakoś poradzi i Cyntia musi sobie radzić.
Poza tym Cyntia proponuje jakieś działania wywrotowo - rewolucyjne dotychczasowych porządków naruszenia istniejących, ustalonych i funkcjonujących hierarchii, wygodnej dla wszystkich członków rodziny oprócz niej samej, więc niech sobie sama radzi jak potrafi. 
 Różnie było z jakością radzenia sobie. 
Jednak moc sprawcza przeszłości w mniemaniu Cyntii ma tylko charakter odbicia lub echa minionych aspektów historii w relacjach rodzinnych jak i każdych innych. 
Po reakcjach na owe echa z przeszłości Cyntia jest w stanie rozpoznać, że jej reakcje na podobne sytuacje są różne a więc jest możliwe, że wciąż się rozwija i dociera do zastosowania swojego twierdzenia mówiącego, że jeżeli ona pozostanie na swojej pozycji w stosunku do wybiegów Myszki mających na celu ściągnięcie Cyntii do poziomu Myszki to Myszka będzie musiała dołączyć do niej w celu podtrzymania swojego życia i relacji je konstatujących. Jest to wysiłek na poziomie mało eksplorowanym przez obie strony ale zaadoptowanym i już wypróbowanym przez Cyntię na ciele związku z jej papierowym mężem. 
Odniosła zwycięstwo dla niej bardzo istotne i umocniła się w swoich przekonaniach. Uwikłanie w relację z ojcem jej dzieci trwało pomimo dzielącej ich wielkiej wody i innych kontynentów wybranych dla zamieszkania, a więc to zaplątanie z brakiem wyklarowania pozycji trwało ponad dwie dekady. Jest lepiej teraz i będzie coraz lepiej. 
Siła rozwoju siebie samego i poznawania swego potencjału oraz powolnego i sukcesywnego i wytrwałego aplikowania miłości własnej jest coraz większa. 
Teraz po zasmakowaniu możliwości uporania się z trudnościami, które na pozór ją przerastały Cyntia po raz pierwszy w życiu wystosowała czułki odwagi o treści; Problem? Proszę bardzo jaki będzie następny? 
Ha, ha jak to cudownie brzmi i jakimi zapasami sił zieje od wewnątrz jak bardzo trwałą i zwartą ma bazę za podstawę... 
Po dzisiejszym porannym epizodzie z Myszką w roli głównej a także po przeszło dwudziestoletniej przepychance z Gregorem, Cyntia jest przekonana o możliwości własnego zwycięstwa w kategorii braku pokonanych, procesu, w którym zwycięzcami czują się wszystkie strony zainteresowane, bo wszystkie muszą się dostosować do proponowanego poziomu o ile zależy im na przetrwaniu relacji, a to jest absolutną koniecznością dla każdego członka tej dziwnie zmontowanej i poukładanej rodziny. Odchodzą stare struktury i stare układy i czas na nowe. 
Tylko te jednostki, które się podciągną do nowych standardów będą szczęśliwe, a co do tego każdy członek rodziny ma mały wybór, bo prawa kosmiczne są prawami bezwzględnymi. 
Kto ma za małą siłę ciągnięcia w dół ten musi iść w górę.
 
Od wczorajszego popołudnia Cyntia wyniosła posmak zwycięstwa i innej dziedzinie i dlatego dzisiejszego popołudnia świętuje swój podwójny sukces.
Wczoraj po południu Cyntia postanowiła z całą premedytacją sprawy rachunków i zawirowań związanych z różnymi opłatami i zawikłaniami powodowanymi racjami bardzo skorumpowanych pod względem opinii kompanii, które są jej usługodawcami traktować jak od zaledwie odprysk małego pryszcza na substancji jej szczęśliwego życia.
 Co z tego, że istnieje tylko jedyna kompania telefoniczna, która jest w stanie świadczyć jej usługi, bo tylko ona wygrała przetarg, lub została zmuszona do obsługiwania tych wszystkich klientów, w których szkoda jest inwestowania innym kompaniom - dla niej ta kompania też będzie musiała doprawić sobie skrzydła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz