niedziela, 26 stycznia 2014

Światełko

W późnych klasach szkoły podstawowej po tym jak Cyntia polubiła książki,  zaczęła się wyrażać bardzo wyszukanie i jednocześnie przeszło jej seplenienie i w ogóle przeskoczyła tych, za którymi się wlokła. 
W ciągu pół roku należała do trójki najlepszych uczniów w klasie. 
Z łatwością uczyła się kilku stron tekstu na pamięć co sprawiało jej frajdę oraz było dla niej dużym zaskoczeniem... i wówczas odkryła także poezję. 
W szkole średniej uwielbiała odpowiadać adekwatnym do treści rozmowy cytatem z wybranego wiersza lub akapitem tekstu, bywało że bardzo długim. Co prawda w ogóle jej zarzucano, że mówi jakby czytała, ale to dlatego, że zawsze imponowała nawet sobie samej dużym zakresem słownictwa. Po załamaniu zdrowia - w połowie czterdziestki, dzieci bardzo lubiły kiedy zamiast rowera wpadał jej w zdaniu długopis, lub gdy zastąpiła wyraz obrus - oknem. Z kontekstu wypowiedzi wiadomo było o co chodzi ale było zabawnie dla dzieci i dla niej także, bo widziała, że sprawia frajdę nastoletnim córkom. 
Znacznie później się do tego przyzwyczaiła i zaakceptowała się w nowym wydaniu, a że kondycja się poprawiała więc jest dla niej wielkim zaskoczeniem pojawianie się skazy, która prawie zupełnie zanikła w wypowiedziach kilkanaście lat później, ale zawsze jest to okazja do pośmiania się. Tak jak dzisiaj w Aptece; jak można zastąpić wyraz "obcasy" słowem "autobusy"? Czysta abstrakcja i brak jakiegokolwiek logicznego wytłumaczenia. 
Czasami też uda jej się rozśmieszyć Lillę kiedy jest bardzo daleka od zamiaru żartowania i potem obie się śmieją. Jej starsza córeczka ma skłonność wyłapywania braku składności swojej zazwyczaj trafnie i precyzyjnie artykułującej swoje intencje i pragnienia oraz  werbalnie uzdolnionej mamy. Ile razy Cyntia szuka okularów tyle razy dobrotliwie roześmiana Lilla przypomina jej; "Kukulary w kuferale" i za każdym razem wydaje jej się to równie śmieszne. 
Tu Cyntia z czułością pomyślała o swoim światełku... o dziejach jej rodziny i okresie kiedy dziewczynki były małe. Pomimo różnorakich trudności to był piękny okres i zawsze przynoszący mnóstwo radości z powodu organizowania różnorodnych świąt dla budowania tradycji rodzinnej, która teraz straciła jakiekolwiek znaczenie. 
Cyntia ciężko westchnęła i zaraz zaczęła poszukiwanie czegoś na poprawę humoru. Pod ręką oczywiście były "autobusy" z apteki. Po wyśmianiu się w poduszki, których zdążyła już się uplasować do snu zrobiło jej się lżej na chwilowo obciążonej duszy więc mogłaby właściwie spokojnie zasnąć. Gdy kładzie się spać w dobrym humorze to właśnie w takim humorze wstaje. W przeciwnym wypadku rano musi nad sobą zawsze trochę popracować. 
Gdyby jednak miała porównać swój wizerunek z przed kilku a nawet kilkunastu lat z dziesiejszym, to na pewno może sobie pogratulować a to wiąże się ze stałym ciepłym i cichym zadowoleniem z siebie samej. 
To jest ogromna siła i lepiej żyje się gdy się człowiek na siebie zgadza. 
Cyntia pozazdrościła swojej mamie. 
Wciąż widziała jej sprawnie poruszającą się sylwetkę przy zbieraniu orzechów. Jej mama na swoje lata prezentuje się imponująco. Chodzi wyprostowana i brak jej zniekształceń sylwetki tak często kojarzącymi się z osobą starszą. Wizerunek mamy zbierającej orzechy wydawałoby się bez specjalnego wysiłku był bezpośrednim bodźcem dla Cyntii do narzucenia sobie trochę bardziej rozwiniętej rutyny codziennych obowiązków czy chęci praktycznego wcielenia dotychczasowych deklaracji o jej rozwinięciu do codziennego rytuału.
 Lista pielęgnacji i higieny osobistej zaczęła się wydłużać już od jakiegoś czasu w zastraszającym tempie. Początkowo po powrocie z Irlandii Cyntia miała kompletną rujnację swojego poprzedniego stylu życia wmasowanego w codzienną praktykę, zanim wyjechała pomagać przy Zulci. 
Możliwe, że bardziej niż wszystko inne do ruiny jej dotychczasowej rutyny przyczyniły się diagnozy lekarskie i lęk o przetrwanie niż sam wyjazd do dzieci?. 
Na szczęście już wychodzi z zapaści i zaczyna się powoli dźwigać. Ostatnio na liście pokazała się jeszcze jedna pozycja; codzienny masaż ujędrniający w bardzo łagodnej formie, tak aby uchronić się przed zbytnim przemęczeniem. 
Zaczęła go stosować jakiś miesiąc temu. 
Wśród wielu wymienionych przeciwwskazań lekarskich znajduje się wyraz; ruch szczególnie wigorystyczny ruch. 
To był strzał w czułe miejsce. 
Część uciech życiowych zawsze był u niej połączony z łagodnymi formami wysiłku i dotyku jako bardzo ważnego u niej zmysłu odbioru otoczenia.
Ówczesne, bo z przed dwóch dekad z kawałkiem, więc wówczas diagnozy lekarzy przyniosły jej tymczasową ulgę - to już było wyjście z jamy - małe światełko na końcu tunelu, bo sama kategoryzacja jej kondycji dała jej odczucie kamienia spadającego z serca z głośnym stukotem na podłogę. Co z tego, że nader rzadką okazała się zdiagnozowana kondycja, ale z istniejącą formą z nazwą i  z etykietką do danej szufladki. 
Po latach zakazy i nakazy w celu zachowania zdrowia na poziomie jej dostępnym zaczęły jej dopiekać i powoli zaczęła systematycznie i konsekwentnie piąć się w górę. Nawet jej dzieci potwierdzają, że teraz wygląda znacznie lepiej niż dekadę temu. 
Mimo wymienionych superlatyw ograniczenia wydolności fizycznej to była bardzo ważna część jej chwilowego zatracenia się w bezmiarze bezsilności. 
Powoli jednak nauczyła się żyć w świecie, gdzie można robić gimnastykę oczu, uprawiać bardzo wyważone w tempie nawet długie spacery, wywalać jęzor przed lustrem lub poza nim a także codziennie dokoptowywać jedno ćwiczenie pojedynczego rozciągnięcia. Doszła do piętnastu i stanęła. Organizm wyraźnie dał jej do zrozumienia; Bez przepałów ~! , (!). 
Cyntia jest zadowolona z rezultatów. Piętnaście rozciągnięć dziennie to więcej niż zero. Z radością zaobserwowała, że po przeszło dekadzie bardzo ograniczonych wysiłków fizycznych jej ciało zapamiętało giętkość, gipkość i zachowało długie ścięgna gwarantujące elastyczność. To że wciąż bez rozgrzewki może na płasko położyć dłonie na podłodze przy wyprostowanych kolanach podczas gdy jej stopy są obute w korki zapewniające bądź co bądź kilkucentymetrowe podwyższenie bardzo ją zaskoczyło ale też ucieszyło jak długo odfajkowany na "święte nigdy" prezent. 

Jak dobrze jest żyć ~!... - zachwyciła się Cyntia z tego prostego powodu, że sprawność, z którą się urodziła ocalała pomimo bardzo ważkich przeciwności losu. 

Już po miesiącu masażu będącego częścią jej rutyny widać zmiany w jej ciele, które w różnych okresach  życia miało bardzo zróżnicowaną postać. Odważyła się nawet spojrzeć na swoje nagie odbicie w lutrze i przeżyła... bez nadmiernych lamentów i szoku. 
Może daleko jej do ideału proponowanego przez ciemne jak wnętrze buta środki masowego odurniania, poprzez ciągłą gloryfikację sensacji, tragedii, katastrof, dramatów, klęsk i specjalnie spreparowanego nieszczęścia tak aby na prawdę wciągnąć i zaintrygować widza oraz stałego propagowania dostosowywania się do przeciętnej przeciętności, w zakresie propagandy preferowanych sposobów ściągania kasy i utrwalania stylu życia w wydaniu szczurzego wyścigu, ale jest jak każdy inny indywidualnością, niepowtarzalnym wyjątkiem i poprzez swoje istnienie udostępnia i podkreśla zróżnicowanie, które było i jest dla niej esencją jedności wszystkiego we wszystkim poprzez wszystko z możliwością harmonijnego współżycia tego co pozornie różne na zasadzie wzajemnego uzupełniania się oraz podkreślania wartości jakie mogą być zaakcentowane tylko poprzez koegzystencję różnorodności, wyjątkowości i indywidualności. 
Już jakiś czas temu wykreśliła telewizję ze swojego codziennego menu i okazało się, że znacznie bardziej satysfakcjonujący okazał sie dla niej internet.  
Przecież telewizor to jest podstawa propagandy utrwalajjącej złe sposoby myślenia i odbierania świata a także główny przywódca w lansowaniu ogłupienia i otępienia wiekszości wykluczający krytyczne samodzielne wyciąganie wniosków i formujący podoporządkowanie ogólnym dyrektywom kilku autokratycznych jednostek. 
 Daleko jej do "wystrzałówy" i ambicji zostania jedną z tuzinkowych i ochoczo powielanych wzorów sylwetki i zachowań. 
Powielanie "gotowców" jak nazywała kopiowanie wzorów  zawsze było i nadal jest jej obce, ale za to czuje się sobą i może taką jaką się widzi ostatnio wybierać co dzień od nowa z radością i zadowoleniem, że udało jej się pokonać największą i najtrudniejszą zmorę w swoim życiu i to w kilkukrotnym wydaniu...
Tak na marginesie należy zaznaczyć, że odtwórczyni głównej roli  powstającego tekstu i młoda stażem Babcia, tak poważnie zdegustowana jest nasileniem ukrytej  propagandy preferowanego stylu życia; straszenia i zobojętniania społeczeństwa, stałego szantażu o zabezpieczanie podstawowych dóbr takich jak życie własne i swoich najbliższych, poprzez pokazywanie tragedii i usilnego preferowania pokazywania wszystkiego w wynaturzonej formie podporządkowującej ogrom życia nurtom konwencjonalnie rozumianej nauki i sztuki w bardzo zubożonym wydaniu i w ogóle preferowanego stylu życia, tak jak stałej gloryfikacji tego co złe zamiast dobre w otaczającej nas rzeczywistości, że od trzech lat zupełnie wyzbyła się chęci oglądania telewizji, czytania donosicielskiej i szkalującej a często obraźliwej prasy i większości czasopism. 
Istnieją co prawda takie jak "Zwierciadło" czy "Sens", lub kilka fachowych gazetek takich jak chociażby "Murator" czy czasopism hobbistycznych,  po które sięga od czasu do czasu ale poza tym jej oknem na świat stał się internet, bo nawet do jej ulubionych czasopism dostały się przecieki tego co ją po prostu za bardzo bulwersuje nawet w małych ilościach i subtelnym wydaniu.
Internet też jest bardzo zanieczyszczony dla przykładu nahalnością reklam ale zabezpiecza wolność wyboru z znacznie szerszym zakresie. 
Cyntia już wie, że w jej życiu jest tak, że jak tylko pozbiera się w jakiś sposób do kupy to czeka  ją powtórka z rozrywki i zaczynanie wszystkiego od początku, ale powoli zaczyna się bawić takim stanem rzeczy i z upodobaniem ćwiczy swoje duchowe mięśnie w nabywaniu sprawności, które pomagają jej zaakceptować zastane jakości i aktywnie  uczy się  dostrzegania pokładów nauki jakie tego rodzaju spiętrzenia oferują dla niej. Jest to więc dar za jaki może być tylko wdzięczna otaczającemu ją bogactwu, w którego zakres wchodzi także zaczynanie od początku w oparciu o przebyty zakres doświadczeń i zgromadzonej wiedzy. 
Tak więc w ostatnim jej założeniu pozwala sobie każdy dzień traktować tak jakby zaczynała od nowa, bez obciążeń i nadyndanych oczekiwań rozwoju akcji w preferowanym kierunku. 
Otóż najfajniejsze jest to, że codziennie gdy wstanie jest następny dzień i ma szansę zaczęcia od początku i jakoś się jej póki co udaje żyć chwilą z niedużym wyprzedzeniem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz