środa, 22 stycznia 2014

Przypowieść o byku

Cyntię olśniło zaraz po południu; 
- A możeby zadzwonić? - pomyślała z nienacka.
Tajemnica w połowie rozwikłana pozostawiała pytanie, czy w takim razie dzwonić do niego czy dać spokój ?  
- A plan na darmowe rozmowy? - drgnęła szansa na usprawiedliwienie mało zachęcającej perspektywy, w której element narzucania się był zbyt oczywisty, żeby go pominąć. 
- A tam... mam jeszcze cały tydzień przed sobą - pomyślała - a ponieważ większość problemów rozwiązuje się sama więc i ten trzeba zostawić - perswadowała sobie - może zadzwoni on i pozwoli się interioryzować lub interferować jej na swoim terenie? Mało prawdopodobne skoro jego sposób zachowania zdaje się być z góry założoną techniką obronną... tylko chciałaby się dowiedzieć przed jakim aspektem ich znajomości on delikatnie ale zdecydowanie uciekał. 
Teraz to już na prawdę się na siebie zezłościła, z jakiej pietruszki ona wciąż o tym myśli? 
Jej sprawy są jej sprawami a jego życie jego życiem i należało się odsunąć i dać sobie spokój i kropka postanowiła na przyszłość. 
- Przydałby się jeszcze jeden regularny rozmówca w ramach wykorzystania planu argumentowała ostatnia nitka chęci zachowania szansy na potem, po to aby się przekonać czy uda się powiększyć cień nadziei na normalną ciepłą, żywą przyjaźń a nie jakieś tam strzępy odkrojone od całości czyjegoś lęku.
Rozwiązanie przyszło natychmiast. 
Na ekranie komputera wyskoczyło zawiadomienie, że napisała do niej Zuzia. Po przeczytaniu wiadomości Cyntia zdała sobie sprawę jakiego demona musi poskromić na swoim terenie, otóż tego samego, którego pomogła opanować w życiu swojej  przyjaciółki, przynajmniej na tak długo na jak długo starczy jej świadomości radzenia sobie ze sobą samą na swoim terenie.  

Wśród teksańskich farmerów czyli kowbojów z południa Ameryki istnieje przypowieść o byku. 
Otóż jedno z cieląt w stadzie nauczyło się przechodzić przez dziurę w płocie stanowiącą wyzwanie jeżeli chodzi o jej załatanie ze względu na ukształtowanie terenu i trudno dostępne miejsce, w którym bez dodatkowej asekuracji popleczników praca nad reperacją szkód była zbyt ryzykowną operacją. A może po prostu właściciel był leniwy i odkładał naprawę ogrodzenia na święte nigdy - co jest tęż bardzo prawdopodobną wersją - zamyśliła się Cyntia. 
Właściciel stada odkrył gdzie podziewa się jego cielę i na przyszłość wiedział gdzie szukać zguby. Cielę rosło, dziura się powiększała a farmer wciąż znajdował małego byczka tam gdzie zawsze i tak jak zawsze przekładał go na drugą stronę pastwiska w bezpieczniejszym miejscu. Z byczka zrobił się byk a potem prawie tur, ale farmer urósł w siłę i wciąż umiał sobie poradzić z rutyną codziennego wyzwania. 
(Cyntia postanowiła, że musi trenować swoje muskuły.) 
Zdecydowała, że są dwie nakładające się sprawy tego samego typu tylko odwrócone jak w lustrze w jej życiu. Jedna sprawa to sprawa stosunków z Myszką a druga to jej wahania w układach z Michem lub z każdą inną szansą na napoprawę jej życia intymnego lub po prostu relacji bardziej zaangażowanych niż zdawkowa i fragmentaryczna korespondencja. 
W jej odczuciach obie wizje manifestującej się realności były tak bardzo zakorzenioną wersją wibracyjną, że obecnie przyciągnęła całe grono znajomych, z których prawie wszyscy na terenie swojego wzmagania się z losem mają podobną sytuację. Dla przykładu Zuzia; z jednej strony szefowa wchodząca z butami w jej codzienność a z drugiej strony ona za bardo utwierdzona w przekonaniu, że ma prawo bez skrupułów i z góry ustalać zasady na jakich pracuje jej relacja z facetem w jej życiu. 
Fakt jest, że Cyntia jeszcze dziś rano była przekonana, że głównym argumentem kontynuowania jej pomysłu regularnego napastowania jej zanikającego przyjaciela był plan telefoniczny wymagający wykorzystania opłaconych rezerw. Teraz jednak zdała sobie sprawę, że był to argument mający za zadanie zagłuszenie sumienia podpowiadającego jej, że plan cotygodniowego dzwonienia do Micha i jego regularna interrogacja z jej strony była uniknięciem  możliwości  podeptania poczucia dumy i godności.
Zdała sobie też sprawę, że tak długo jak długo jest mieszkanką posesji będącej dorobkiem życia jej mamy tak długo lepiej spotykać się ze znajomymi na neutralnym terenie. Dopóki obie samotne kobiety są związane wspólnym użytkowaniem tej samej powierzchni tak długo będzie inwigilowana przez brak poczucia bezpieczeństwa starszej z nich. Nic więc dziwnego, że w dzień  regularnych  spotkań z grupą przyjaciół poczuła się obłożnie chora. 
Już to przecież przerabiała w przeszłości i musi sobie poradzić z obecnym zadaniem jeszcze raz od początku. 
Co prawda jej "cielę" urosło, ale przecież jej siła radzenia sobie z zastaną sytuacją też uległa korzystnej zmianie. 
Nadejdzie czas, że uda jej się naprawić dziurę w płocie i byk czy jeden z wielu czyhających demonów przestanie ją nękać - zdecydowała nieco może zbyt mało elastycznie na zupełną wiarę w wypowiedzianą właśnie kwestię, ale to dobry początek - pocieszyła się natychmiast. 
Otóż Micho jak każdy przeciętny facet ozuje zadaniowym podejściem do życia i jeżeli w jego zadaniach brak jest męskiego zainteresowania nią Cyntią, to ona jak najbardziej jest w stanie to zaakceptować. Nauczyła się żyć od chwili do chwili z wykresem zadań na swoją miarę i w ramach codziennie sporządzanej listy zajęć na teraz. Na wspomnianym harmonogramie zadań pilnych lub wymagających natychmiastowej interwencji jest aż za dużo spraw do opanowania aby sobie dokładać jeszcze obciążeń - zdecydowała prawie wolna i z tego powodu prawie radosna z nowym zapasem energii na dziś. 
Fajnie było porozmawiać z Michem - postanowiła być wdzięczna za otrzymany dar i urwać wszelkie oczekiwania na kontynuację zaczętego przedsięwzięcia na siłę i pod prąd.
Przecież ma tylu serdecznych znajomych w okół i tak bogaty zasób obowiązków na teraz, że Micho i fakt czy on akurat ma ochotę na bardziej przyjacielsko zacieśniony kontakt z nią odsuwa się w cień jakoś nawet aż za nadto bezboleśnie uznała bardzo zadowolona ze stanu rzeczy, dzięki któremu jest w stanie się zajmować tym co ją na prawdę wciąga i interesuje. 
Facet czy to przyjaciel, czy coś ponad zwykłą przyjaźń to zawsze inwestycja bardzo rzadko opłacalna. Tymczasem fajnie, że Micho jest bo jest wypełniaczem mieszczącym się w sposobie na przeżycie momentu i chwili - uznała Cyntia bardzo zadowolona ze sprzyjających okoliczności losu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz