- Gratulacje - pomyślała - musi dość do sedna tej łamigłówki; skoro Statua wolności w Nowym Yorku w koronie ma siedem trójkątnych wypustek a taką samą koronę nosiła egipska Bogini przepuszczająca dusze po śmierci w arkana dalszej drogi rozwoju i w dodatku jest siedem dni w tygodniu i siedem dla wielu jest szczęśliwą liczbą z wielu względów i ziemianie są kombinacją hybrydy złożoną z jednego składnika czy wkładu cywilizacji z równoległej wibracjonalnie ziemi zwanej Sza oraz sześciu kolejnych eksperymentów Ekstraterestian to znaczy; Plejedian, Syrian, Marsjan, Wenecjan, Jowiszan, mieszkańców planety Niburu...
Już myślała, że doszła do bardzo konstruktywnego wniosku kiedy zadzwonił telefon;
- Halo, Cyntio... - usłyszała głos Micha
- O jak fajnie, że dzwonisz - zaczęła podekscytowana - czy wiesz, że planeta Niburu ma elipsowatą orbitę okrążającą Słońce w ten sposób, że raz jest bardzo blisko ziemi, to znaczy raz na tysiące lat a potem się bardzo oddala...
- Cześć, chciałem... - przerwał jej Micho w momencie gdy ona zaczerpnęła powietrza.
- No ale Micho, posłuchaj, bo to jest niesamowicie ekscytujące... - mówiła układając palce rąk w dwie figi z emocji.
- Cyntio...
- Micho... daj spokój zaraz powiesz tylko powiem Tobie o planecie Niburu i o...
- No tak...
- Micho, bo zapomnę co chciałam..
- Cyntio dlaczego od tygodnia brakuje mnie w Twoich opowiadaniach?
- No przecież napisałeś.
- Co napisałem?
- Napisałeś, że rozumiesz, że powinieneś się odczepić od Micha, to znaczy tego książkowego, bo poszarpał Tobie nerwy i że dobrze, że idziesz do pracy, bo tam przestaniesz o nim, to znaczy o sobie myśleć i że na tydzień przynajmniej pójdzie do szuflady i że to dobrze...
- Właściwie tak, ale wiesz...
- Stęskniłeś się za sobą? - wpadła mu w zdanie
- Jakby to powiedzieć; może tak, może inaczej jak piszesz o nim to jest po trochu tak jakbym był w Twojej książce...
- Chcesz powiedzieć w moim życiu ? - zapytała czując jak kąciki jej ust rozciągają się w górę.
- Uff, oh, ah... no może? - wystękał jak przyciśnięty do ściany.
Tu Cyntia zamilkła przezornie, bo czuła, że jak coś powie, to będzie to skąpane w ironii, a chciała oszczędzić delikatnych uczuć przyjaciela. W zasadzie zawsze jej wysłuchał nawet jak mało go obchodziły jej wywody dotyczące kosmosu i życia od podszewki, więc...
- No dobrze - usłyszała swój głos - jakoś postaram się Ciebie wpuścić. Tylko pamiętaj wolno mi postawić Ciebie w sytuacjach, które się Tobie mało podobają - dobrze?
- No tak , w zasadzie tak...
- Ostatnio mi napisałeś, że robię z Ciebie cierpiętnika tak jakby z z Clint'a Estwood'a zrobić babysittera...
- No tak, bo wiesz ja jestem bardziej twardy i kowboj z natury..
- Kowboj, Ty?, wiesz co zdecyduj się jakie masz o sobie wyobrażenie, bo raz mi mówisz, że kowboj albo łowca krokodyli i z natury lubisz polowania na inną płeć a potem porównujesz siebie do metro - mężczyn...i kobiecych zachowań...
- No to jak będzie?
- Co jak będzie?
- Wkleisz mnie ?
- Powiedziałam, że coś się wykołuje, nie słyszałeś?...
- No to lecę...
- Michooooo (~!) - powiedziała przeciągle, bo siadła na nią sterta mieszanych uczuć tyle miała mu do powiedzenia , tak się ucieszyła, że właśnie z tego powodu zadzwonił, że ma szansę, a on wykorzystał ją. Nagiął do swoich potrzeb i ucieka, co za...
- Lecę, bo wiesz jak to jest, będziemy w kontakcie, napiszemy do siebie okey ?
I odłożył słuchawkę Cyntia zupełnie wyleciała poza orbitę swoich przemyśleń i była po prostu zła.
I on myśli, że ona go na kartki swojej powieści tak zaraz zaanonsuje a może przyznam mu jakiś awans co do priorytetów w moim życiu?
Poczeka on sobie na swoją rólkę i to skromną w mojej powieści - zdecydowała zadziornie - i poczuła, że odzyskuje spokój ducha.
- Powinieneś być siódemką z siódemkami się łatwiej dogaduję - zawyrokowała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz