środa, 22 stycznia 2014

Wyjście

- A może to jest dla mnie wyjście -  pomyślała Cyntia po obejrzeniu kolejnego odcinka na temat cyklicznych przemian jakie zachodzą na ziemi, którym podawana jest każda z kolejno następujących po sobie cywilizacji między innymi ludzkich. 
- Może powinnam poszukać ratunku w Tybecie i praktykowaniu zatopienia się w medytacji całkowitej,  w taki sposób, że  będę wpływać na zmiany jakie zachodzą w obrębie skrawka świadomości jaki jest mi przyznany przez co będą  mogła przyczynić się do pozytywnego przeobrażenia świadomości ogólnej - kontynuowała w zamyśleniu. 
Od wielu już lat funkcjonowała na marginesie współczesnej cywilizacji i właściwie w tej chwili czuła, że już w całości wypełniła zadania propagacji gatunku, które sobie wyznaczyła jako skala doświadczeń zrealizowania się jako matka i kobieta przez jakie chciała przejść. 
Bardzo rajcowała ją modyfikacja swoich zasobów mentalnych, w takim zakresie że modyfikacje przez jakie przejdzie będą użyteczne jej samej, jej bliskim a także przyczynią się do alternatywnych zmian na świecie, który z nią czy bez jej udziału i tak przejdzie przez wiadomy cykl, w który uwikłana jest każda forma istniejącego życia... zakończenie tej refleksji jednak okazało się mniej fascynujące niż przypuszczała, gdy zaczęła biec torem swojego zauroczenia perspektywą pozyskania wolności osobistej z jednoczesną użytecznością własnej egzystencji wpisaną w całość zmian na jakie musiałaby się zdecydować i konsekwentnie zaaplikować na terenie własnym. 
- Czy jestem już na takie kardynalne, karkołomne i chyba bardzo ale to bardzo radykalne a nawet generalne zmiany, czy jestem gotowa? - kontynuowała odświeżający strumień możliwości ocalenia...
- Czy potrzebuję jeszcze czasu w pasożytniczo - obciążających moich najbliższych układach, żeby w końcu dojrzeć do decyzji, dzięki której mogę się stać pożyteczna? - wiodła wewnętrzne potyczki. 
Co prawda główna bohaterka powieści ostatnio doszła do technik, sposobów a nawet posiadła pewne narzędzia w  przetwarzaniu energii na drodze przeistaczania się ludzkości w procesie wchodzenia w tak zwany dzień galaktyczny a tak na prawdę wychodzenia z zapaści znanej teoretykom wiedzy poza -  konwencjonalnej jako wychodzenia świadomości istnienia w ogóle w całej galaktyce - z epoki zwanej epoką brązu. 
- Automatycznie epoka złota była oddalona o prawdopodobnie następne 11 - 13 tys. lat.. - konkludowała głęboko zamyślona narratorka swojego portretu powieściowego. 
Tutaj dotarło do Cyntii, że musi uściślić swoją wiedzę teoretyczną; - bo jeżeli cały powtarzany cykl kosmiczny trwa 36 tys lat z kawałkiem to, w którym miejscu znajduje się cykl kontynuacyjny w tej chwili? To znaczy na jakim etapie odtwarzania cyklu po spiralnej fraktalnej jest w tej chwili ludzkość a właściwie cała świadomość kosmiczna, przynajmniej kosmosu, do którego należy nasza galaktyka? - kontynuowała swoje kalkulacje Cyntia.
- Czy podając do ogólnej wiadomości tych kilku istnień ludzkich, które czytają jej teksty i z nią obcują na prawdę wykonuje swoje zadanie czy powinna całkowicie zmienić swoją egzystencję? Czy jest w tej chwili i w miejscu na ziemi, w którym się chwilowo zakotwiczyła jeszcze w jakikolwiek i komukolwiek potrzebna czy bardziej przydatna byłaby w jakimś całkowitym odosobnieniu gdzie mogłaby trenować zasoby jaźni aby uelastyczniać ją w sposób bardziej przydatny wszystkim nawet swoim bliskim niż robi to w tej chwili? 
Cyntia doszła do wniosku, że właściwie to co ona robi na skalę jej dostępną jest tak samo potrzebne przemianom w jakich jest uwikłany wycinek jej rzeczywistości jak to co robią obie znane jej Jolki a ostatnio także Zuzia, słyszała też że Dora i Wisa obie są zaangażowane w podobną działalność i obie będą uczestniczkami manifestacji masek. 
- Swoją drogą ciekawe, że to same kobiety - zastanowiła się szeptem przekazując swoje spostrzeżenia nadstawiającym uszu głuchym ścianom swojej sypialni. Jedyny znany jej mężczyzna siedzący po uszy w tej tematyce Rex jej sąsiad, przyjaciel i kolega opisywanej już w poprzednim odcinku Kachny. Rex szedł jeszcze jedną z możliwych dróg zupełnie innej niż jej własna, ale zawsze to była jakaś droga poza systemem, w którym większość znanych jej przedstawicieli płci przystojnej jest uwikłana powyżej świadomości własnego potencjału jedności wszystkiego we wszystkim... - marudziła. 
W tym miejscu jednak sobie przypomniała o zobowiązaniu w stosunku do samej siebie w ramach "drugiego policzka." I zaraz zrobiła konieczną rewizję poglądów, bo to przecież przede wszystkim na męskich potomkach opiera się w tej chwili jeszcze jakoś działająca machina systemu, a jeżeli życzy sobie harmonijnego przejścia z jednej postawy świadomości w inną to ktoś musi kontynuować bazę trwania starej aby mogło narodzić się nowe - skorygowała swoją postawę i poczuła, że przywraca swojemu sercu potrzebną  lekkość.

Właściwie to była zadowolona, że jej praca u podstaw jest skierowana raczej na szukanie rozwiązania niż akcentowanie tego co złe jest w tej chwili wszędzie dookoła. Na tak sformułowaną myśl westchnęła z uczuciem ulgi, ale zaraz pomyślała, że udanie się w rejony całkowicie odizolowanego życia w celu odróbki swojej świadomości było być może bardziej przydatne ogółowi ludzkości niż dzielenie się jej poziomem wiedzy z zakresem otoczenia, który obejmował zaledwie kilka osób. 
- A może taka jest moja rola sobie obrana w moim życiu - zastanawiała się...
Ostatecznie poczeka jeszcze trochę na wykrystalizowanie się jej postawy i zdecyduje tylko wówczas jeżeli na prawdę będzie na to gotowa. Ostatecznie musi porozmawiać z Lillą co ona sądzi na ten temat? 
- Lilla będzie na pewno przeciwna, bo prawdopodobnie lubi mieć mamę pod ręką i w pełni dyspozycyjną... - narzekała trochę ale jednocześnie poczuła ciepło wokół serca... może jednak jest trochę chociaż użyteczna i potrzebna na skalę jednego człowieka, lub jednej rodziny - pomyślała. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz