".. cóż ja widzę, - pisała Jana w liście do Cyntii - że forteca, która powstaje tuż tuż za Waszym płotem jest wyższa od Waszego domu.
Moje serdeczne współczucie, ponieważ z autopsji wiem co to znaczy mieć cudze okna,balkony skierowane na swój azyl-posesję..."
Ta forteca była dziełem Cyntii to znaczy jej energetycznym przyzwoleniem, ale miała coraz mniej serca do "swojego" dzieła...
Próbowała na prawdę próbowała i co? i kompletna klapa, pudło i ściema.
Wszystkie jej wysiłki padały na bardzo jałowy grunt. Po prostu było jej bardzo trudno uwierzyć w prawdę dobrej strony tego co wyrosło za płotem.
Musiała się jakoś wybronić z tego uczucia i różnych czepiała się ogonów. Ostatnio w kompletnej desperacji powiedziała sobie, że wszystko się kiedyś kończy i tyle.
Dzisiaj natomiast zdarzył się wypadek z ogólnopolską awarią banków.
Trzeba było zapłacić rachunki, uzupełnić zakupy, wykupić lekarstwa.
Cyntia miała w portfelu ostatnich kilka groszy, same metalowe w każdym razie.
Wszędzie teraz są bankomaty nawet po kilka, więc można iść po zakupy bez gotówki.
Jeszcze do niedawna musiała chodzić na przymusowe spacery o... ładny kawałek. Teraz poczta jest w trzech mniej więcej równo oddalonych miejscach od jej zamieszkania a bankomatów namnożyło się w każdym większym centrum handlowym a najbliższy i najwygodniejszy w pobliskiej Biedronce - po prostu żabi skok.
Wybrała Niebieskie Pawilony. Właściwie do ostatniej chwili zastanawiała się gdzie ma iść i jak już poszła w intuicyjnie obranym kierunku, to zdała sobie sprawę, że podjęła dobrą decyzję bo coś tam coś tam.
Zdecydowała, że najpierw obowiązki a potem przyjemności i w/g tych priorytetów najpierw trzeba było popłacić rachunki a potem reszta przyjemności. Przed bankiem zastała dużą grupę ludzi i urzędnika obklejającego okna zawiadomieniem, że bank jest objęty "zarazą" zwaną ogólnopolską awarią banków.
Wśród zgromadzonych ludzi słychać było szmery, że wszędzie naokoło wszystkie automaty do wypłacania gotówki i wszystkie banki są zamknięte aż do odwołania. Postanowiła wykręcić drugi policzek od przerażenia i zgrozy malujących się na twarzach wielu.
- Jakoś sobie poradzę - pomyślała.
- A teraz pora odwrócić policzek - dodała.
- Co mogłabym w takich warunkach dobrego zaaplikować powstałej sytuacji - panikowała ale tak tylko troszeczkę.
- Chociażby przymusowy spacer i że musiała się ubrać i wyjść i pooddychać smogiem miejskim - w pośpiechu, gorączkowo szukała rozwiązania.
Gdziekolwiek przechodziła obok zamontowanego automatu wszędzie stały długie kolejki zdeterminowanych ludzi.
- "... jak przygoda to... " - zaintonowała melodię absolutnie sprzeczną z ogólnie panującym nastrojem. Musiała się uśmiechnąć na komizm swojego położenia i brak dorzeczności w wyborze piosenki....
- Jak spacer to pójdę dookoła - pomyślała w końcu.
Skręciła.
Za budynkiem jest nowy, otwarty jakoś tak latem tego roku, bank lub oddział banku z zamontowanym w ścianie automatem.
Zupełnie o nim zapomniała.
W okół było pusto.
Zupełnie jakby z innej planety.
- A co mi szkodzi? - pomyślała - spróbować można.
- Wyjęła cała potrzebną gotówkę.
- Ale zwały?! - ucieszyła się bardziej niż to przyzwoite w sytuacji zagrożenia chociażby przez moment.
Teraz dopiero wie, że powinna najpierw iść zawiadomić ciżbę ludzi o możliwości pozyskania natychmiastowej gotówki, bo może jakieś matki małych dzieci tam stały i kilku groszy im brakło dla poczucia komfortu i dla przykładu na kaszkę i mleko.
A tymczasem tak się przejęła własnym szczęściem, że zupełnie zapomniała o ustalonym priorytecie etycznym o nadrzędności obowiązków nad przyjemnością i weszła do pierwszego sklepu zaraz koło banku.
Wracając dumała o tym jak to co zaistniało mogło się stać w jej realności o czym tak na prawdę myślała idąc w określonych celach na dzisiejszą wyprawę.
- No przecież to jasne jak słońce - wyrwało jej się w myślach - przecież jej ulubionym ostatnio tematem jest to, że jeżeli Bozia zamyka drzwi to otwiera okna i tym podobne rzeczy...
Dopiero gdy dotarła do domu uświadomiła sobie, że przecież była wyjątkiem a przynajmniej jedną z bardzo ograniczonej ilości populacji w chociażby jej dzielnicy, której została udostępniona kasa.
Na początku była tym faktem raczej przygnieciona i raczej przerażona dopiero za moment zdała sobie sprawę, że to zapewne sprawa praktykowania odwróconego policzka zapewniła jej wentyl.
Wciąż się wahała i targały nią wątpliwości.
W końcu doszła do wniosku, że jeżeli rzeczywiście ta metoda działa tak jak opisany przykład z bankiem to na pewno będzie mogła dostarczyć sobie znacznie więcej dowodów.
Tymczasem przyszedł następny list od Jany;
To jedyne pocieszenie "A może będziesz miała fajnych sąsiadów...:)" - pisała jej przyjaciółka z lat dzieciństwa.
"...Jeny!!! ..... a ten domek gościnny w końcu ogrodu...... cały zacieniony :((((
Na otuchę.........że forteca tuż za płotem to zapewne jednorodzinna,a nie tak jak w moim przypadku blokowisko.
Cyntio, sadźcie topole!!!!! :) bo wysokie ;)..."
- I szybko rosną - odpisała Cyntia.
Myszka ma czuły punkt na przekonania i argumenty ze strony wnucząt.
Lylla mówi, że jak przyjedzie to pogada z mamą.
Topole występuję w Polsce w czterech podstawowych gatunkach ja optuję za wersją strzelistych :).
A oto następny dowód - pomyślała Cyntia.
Rozwiązanie pcha się przez szpary w przestrzeni i zawsze tak aby zaoferować nam komfort, wygodę i stałość wypracowanego poziomu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz