niedziela, 26 stycznia 2014

Ważkie sprawy

Tak w ogóle to Lylli chciała w ciągu urlopu macierzyńskiego przyjechać i do Polski a także planowała pojechać do Ameryki, gdzie miała odwiedzić siostrę Yannę mieszkającą od dwóch lat ze swoim partnerem Ben'em  i swojego ojca Gregor'a mieszkającego ze swoją siostrą Barb'ą, ale życie ustaliło inny scenariusz. 
Teraz Lylli mówi, że pojedzie z Zulą w podróż zagraniczną dopiero po dokonaniu wszystkich potrzebnych szczepień jakie powinna otrzymać jej córeczka.  
- Oh, te szczepienia (~!), to jest cała kampania ciągnąca się od zarania wprowadzenia obowiązkowego szczepienia dla wszystkich nowo narodzonych dzieci w krajach tak zwanych cywilizowanych - relacjonowała Cyntia... 
Lylli swoją zdecydowaną postawą wzbudziła zaciętą polemikę śródrodzinną i śródśrodowiskową. 
Córka Cyntii ma bardzo klarowne i konkretne zdanie na temat szczepień. Otóż uważa ona, że brak szczepienia dzieci to bardzo lekkomyślna postawa rodziców.
W najbliższej rodzinie Pawła - jeden z jego wujków z żoną podjęli decyzję przeciwną niż ta uznana przez dzieci Cyntii i teraz na fejsie i w życiu polemizują ze sobą zażarcie. 
Cyntia rozumiała obie strony i  była zadowolona, że wszystkie podobne decyzje podjęła już kilka dekad temu a teraz to samo musi robić jej córka z zięciem i to do nich należy w tej chwili odpowiedzialność za decyzję w stosunku do Zuli. 
W ogóle to Cyntia narozrabiała jak pijana kurka ubrana w operowe fatałaszki. 
Ale w ostateczności jej postawa pozwoliła wzmocnić się swojej córce. 
Otóż;
Otóż znalazła u jednej ze swoich znajomych post o tym, że poczynając od 2014 roku wszystkie dzieci w UE będą mikrochipowane. 
Wkleiła go na swojej ścianie na fejsie no i się zaczęło. 

Jakiś czas temu objecała sobie, że jej postawa do spraw wdrażania "Nowego Porządku" będzie na tyle zaangażowana na ile uda jej się spojrzeć na każdy nawet najgorszy aspekt owej "nowej" polityki globalnej od jak najlepiej strony służącej ludzkości i  w ogóle przyszłości. Każdy  aspekt czy naświetlenie tego aspektu będzie rozważać z pozytywnego punktu odniesienia. 
A jeżeli już na prawdę pojawią się jednoznacznie negatywne konkluzje torujące drogę do światła, to będzie się starała je pokazać w pozytywnym blasku - to znaczy będzie mówiła o znaczeniu sytuacji kontrastowych w ich roli krystalizującej poglądy wszystkich zainteresowanych. 
Inna sprawa, że gdyby miała się wrócić w czasie to z pewnością postąpiłaby tak samo teraz jak wówczas kiedy jej dzieci były małe. 
Teraz jednak znalazła ten post o mikrochipowaniu z tak autentycznie wyglądającym zdjęciem, że udostępniła ów post na swojej stronie z dopiskiem: 

"Czy to możliwe?" 

No i stało się.
Żona wspomianego wójka Pawła -  Jur'a, który jest najmłodszym bratem Ojca Pawła Bombka - Ader'a, więc jego żona En'a zaraz się włączyła jako czynnik wszystko wiedzący od strony świadomego oporu no i się narobiła dyskusji na 23 wpisy... 
W końcy Lylli rozstrzygnęłą całe zamieszanie komentarzem, że z racji przygotowania zawodowego ona doskonale wie co jest podpuchą a co prawdą i wiadomość załączona przez jej mamę jest bublem, blefem, ściemą, lipą, matactwem i mydleniem oczu a także łgarstwem mającym na celu wyciąganie kasy od naiwnych i sprawa się szczęśliwie skończyła. 
W historii drzewa genealogicznego Cyntii, nad którym mrówczo pracowała w dwóch odmiennych porywach pasji (raz jeszcze w Stanach a później zaraz po repatriacji do kraju, w którym obecnie mieszka) jest jej Babcia Emma. 
Otóż Babcia Emma była najstarszą z rodzeństwa ale kilkoro młodszego rodzeństwa umarło w strasznych mękach na czarną ospę zanim były udostępnione szczepionki. 
 Także jej miłość życia  - jej pierwszy narzeczony  (Babci Emmy narzeczony), którego pokochała odszedł na "suchoty" jak to się kiedyś określało Gruźlicę. Jego transformację życia i zniszczenia jakie czyniła choroba obserwowała i ona sama i wiele ludzi bliskich choremu. 
Medycyna konwencjonalna ma więcej do zaoferowania każdemu z nas niż braki, które istnieją w zakresie jej wydolności co do wszystkich chorób i możliwości zaradzenia wielu, bardzo wielu przypadkom. 
Medycyna niekonwencjonalna ma nadal tylko rolę wspierającą osiągnięcia medycyny konwencjonalnej. 
Istnieją ludzie, którzy bazują na wierze, że można żyć poza schematem wyścigu szczurów preferowanym i napędzanym przez dzisiejszy stan zniewolenia mas. 
Są oni przekonani, że największym dobrem i darem człowieka jest stopniowa nauka wiary  oraz ewentualnie korzystanie z "Bożej apteki". 
Ona sama jest przykładem wspierania się metodami mieszanymi z wyraźnym preferowaniem założeń poza konwencjonalnych ale na co dzień w wielu mniejszych i większych przykładach korzysta jednak z olbrzymiego dorobku i zaplecza jakie oferuje chemia i farmakologia w zakresie możliwości pomocy ludziom w różnorodnych i różnorakich przypadkach. 
Oczywiście, że za każdą funkcją za jaką kryją się pieniądze i możliwość wyciśnięcia z potrzebnych  usług większych dochodów dla właścicieli firm czy wielkich koncernów oraz korporacji, wszędzie tam kryje się najróżniejszego rodzaju cwaniactwo i przekręty. 
Co wskazuje na ułomność natury ludzkiej. 
Cyntia jest przekonana, że udostępnianie prawdy i kształcenie ludzi w zakresie odpowiedniego myślenia tak aby wszyscy stawali się zdrowszymi, dłużej żyjącymi i zabezpieczonymi we wszelkie dobra bez ograniczeń obywatelami społeczności ludzkiej jest kwestią czasu i rozwijania świadomości, ale to jest proces postępujący i (dzięki między innymi internetowi i rozwojowi elektroniki) rosnący w siłę z kosmicznym przyspieszeniem w ostatnim czasie. 
Jednak gdyby w jednej chwili wszystko stało się idealne to znikłaby potrzeba życia i doświadczania i całej gamy odczuć w jakie wyposażona jest każda forma życia w celu dążenia do doskonałości i pokonywania drogi życiowej dla celów rozwoju i ewolucji. 
Tu tak samo - relacjonowała zamyślona Cyntia -  jak w zakresie jej prywatnego życia należy podejść od kreatywnej strony bez potępiania kogokolwiek, bez wyrzucania czegokolwiek, bo wszyscy jesteśmy budowniczymi cywilizacji jakiej jesteśmy produktem i użytkownikiem. 
Tylko przez miłość i widzenie potencjału i dobra w każdej sytuacji tak na prawdę przyczyniamy się do jego zaszczepiania i wzrostu w kierunku o który nam chodzi. 
Z perspektywy obserwacji Cyntii, życie jest coraz lepsze. 
Kiedy porówna to jak żyli jej rodzice, ba jak upłynęło życie jej wszystkich krewnych w tym także dziadków i pradziadków to nawet jeżeli jej rodzina ze strony matki należała do uprzywilejowanych społecznie to i tak teraz żyje się im znacznie lepiej i wygodniej i bardziej komfortowo, bo człowiek jak i każda forma życia dąży do stałego poprawiania statusu własnej egzystencji do ewolucji. 
- I pewnie dlatego obie córki Cyntii wybrały życie poza Pol - rozmyślała Cyntia. 
- Człowiek zawsze i natychmiast wybiera to co mu lepiej służy o ile ma takie możliwości - kontynuowała swoje przemyślenia...
Natomiasta świadomość będzie zawsze się podnosić, bo to podnoszenie się i ewolucja świadomości wszystkich form życia i przejawów życia, (a życiem jest wszystko we wszystkim i poprzez wszystko) powoduje, że mutli kosmosy się rozszerzają po spiralnej w górę na zasadzie przyrostu według praw określonych przez Fraktualne prawa fizyki czyli zasadę złotego podziału. 
- Czasami koncentrowanie się na tym co lepsze wymaga najpierw zagłębienia się w to co mało doskonałe po to aby uzyskać lepszą klarowność tego o co tak na prawdę każdemu z nas chodzi - ależ zebrało mi się na refleksje a wszystko przez perspektywę samotnie spędzonych świąt nadchodzących dużymi krokami.  
Cyntia, ta sama, o której Cyntia pisze powieść biograficzno - fikcyjną...
- Ojej muszę otworzyć rodzinę na aspekt mojej twórczości i na ich przyzwolenie na moją książkę. 
- Tak po prostu będzie łatwiej i uczciwiej - zdecydowała. 
Przecież moja saga to powieśc oparta o fakty z mojego życia ale tak na prawdę już poza tym, że jest to mój indywidualny i subjektywny punkt widzenia, to daleko treściom zawartym w powstającej powieści do 
wydania detalicznie dokumentalnego. 
Wszyscy chcą mieć swój udział w tworzeniu historii i wszyscy bez przerwy mnie korygują i poprawiają - żaliła się przed sobą samą bardziej  do własnego domiemanego cienia niż do ścian swojej sypialni autorka powstającego tekstu. 
Zaraz jednak zdała sobie sprawę, że czas przecieka jej pomiędzy palcami i że musi efektywnie pracować zamiast rozmemłania się nad trudnościami.
- O czym to ja...?
- Gdzie przerwałąm wątek? 
- Na czym to ja skończyłam? 
- Aha, no więc Cyntia - moja bohaterka - pisała dalej autorka tekstu słyszac wspierające klikanie klawiszy klawiatury - dla przykładu jest przekonana, że czym bardziej ludzie będą się koncentrowali na ilości zła jakie przynosi działalność rządu, chociażby w zakresie wprowadzania szczepionek tym będzie podobnych problemów więcej zamiast mniej. Tak działa Prawo Przyciągania sobie Podobnych i na tym oparte są zasady kreowania naszej rzeczywistości. 

Poza tym - znów oderwała się Cyntia od myśli przewodniej tekstu - wczoraj w czasie gdy Cyntia opisywała rodzinę Pawła zamieszkałą w Cork, umarła jedna z jego bliskich krewnych. 
Ciocia Luca. Jedna z sióstr ojca Pawła.
Rak - jak w większości przypadków jednoznaczny wyrok. 
- Czyli tak się składa, że Lena trafi prawdopodobnie na pogrzeb podczas wizyty w Polsce - zdała sobie sprawę Cyntia i poczuła dreszcze robiące sobie spacerek z dołu do góry po wrażliwej powierzchni jej skóry. 
Cyntia już złożyła najszczersze wyrazy współczucia wszystkim, których ta śmierć dotknęła a i tak wciąż widzi przed sobą młodą kobietę, którą miała okazję poznać w czasie świąt Bożonarodzeniowych w zeszłym roku. 
- Z ogoloną głową trochę przypominała wciąż łysą Zulę... Luca znaczy - pomyślała Cyntia.
Z przyjemnością wspomiała Luc'ę i jej syna Łuk'a, bo oboje zrobili na niej rozległe i skomplikowane wrażenie. 
A Zulka jest taka śliczna i tak bardzo podobna do Yanny jej młodszej córki szczególnie z mimiki i z zachowania. 
Lylli umie dokładnie wytłumaczyć każdy najmniejszy gest jaki robi jej córeczka. 
Na prawdę jest bardzo zaangażowaną matką. 
W szczegółach wie na jakim etapie rozwoju znajduje się Zulka i jakie będą kolejne potrzeby wychowawczo - rozwojowo - opiekuńcze ze strony rodziców i otoczenia. 
Cyntia jest na prawdę bardzo dumna ze swojego Światełka i ze swojej młodszej Pestki także. 
 
- Dlaczego istnieje śmierć? 
 - Dlaczego istnieją tak okropne choroby? 
- Dlaczego istnieje cierpienie i zło skoro Bóg jest dobrem? 
To są pytania Zuzi z ostatniego cotygodniowego spotkania u Cyntii. 
Czyli tak na prawdę praca u podstaw. 
Cyntia ma małe możliwości ustalenia kim/czym jest "Bóg" dla każdego z jej przyjaciół, bo tym bardziej dla każdego z ludzi. Jest to bowiem bardzo intymna część naszego życia i droga poszukiwania własnego "Boga" jest drogą dla każdego z nas bardzo indywidualną i tak szeroką i głęboką jak każdy z nas chce lub ma możliwości pozwolenia sobie na własną wiwisekcję. 
"Bóg" tak jak "Kasa" oraz małżeństwo to są trzy wartości najbardziej skorumpowane i najbardziej przeładowane znaczeniowo. Jest wiele ludzi w oficjalnych więzach małżeńskich, którzy tak na prawdę życzyliby sobie wolności, jest wielu takich, którzy z kolei chcę ale mają zero powodzenia co do możliwości uskutecznienia oficjalnego związku rodzinnego.
-Jak to było?; Nasza przysięga naszego papierowego związku, któremu w tym roku stuknie 33 lata pożycia? - chciała sobie przypomieć Cyntia:
"I że Cię czy Ciebie nie opuszczę aż do śmierci..." (?)
- Ha, ha - śmiała się Cyntia sama do siebie - mam czego chciałam.
Zresztą w większości przypadków jest dołączony intencjonalny dodatek wielu o szybką i łagodną śmierć i skrócenie męki wynikającej z konieczności wypełniania przysięgi jaką czują się związani małżonkowie kiedyś pałający do siebie wikim i wydawać by się mogło wiecznym, niezłomnym uczuciem. 

Jest także wiele tych którzy wiedzą, że chcieliby właściwie wiedzieć o co im tak naprawdę chodzi w trzech podstawowych wymienionych przez Cyntię zakresach realizacji życia. 
Jeżeli chodzi o "Boga" to przedstawianie go jako jedynego w trzech osobach czy postaciach należy do kilku współczesnych religii wywodzących się z tego samego korzenia czy pnia religii i wierzeń z jakiego wywodził się zoostranizm pochodzący z odbudowania szczątków  poprzedniej cywilizacji. 

W wielu wierzeniach przed promowaniem jednego Boga - Bóg ma dwojaką a raczej dualny aspekt własnej postaci tak jak jest to przynależne człowiekowi i jest wielu bogów na każdą wadę/cechę. Wiadomo, że dobro i zło właściwie jest tym samym, bo to jak widzimy daną akcję czy cechę zależne jest od okoliczności. Tak więc w większości wierzeń dla przykładu starożytnej Grecji jak i wciąż we współczesnych Indiach a także w żyjących wciąż formach religii wschodu istnieje wiele Bogów i każdy jest Bóstwem dualnym to znaczy dla przykładu chroni zarówno kupców jak i złodziei jednocześnie jako, że są oni na tej samej płaszczyźnie przenikania się dobra i zła.  
Odnalezienie Boga lub pierwiastka boskiego zaczęło się u Cyntii bardzo wcześnie w jej życiu i jest absolutnie dumna ze swojej drogi i tego co jest jej dorobkiem w tym zakresie. 
Dla Cyntii od  zawsze a może od okresu pojawienia się jej osobnej świadomości brakowało personalnego "Boga" istniał natomiast pierwiastek Boski we wszystkim co żyje więc także w niej samej. Żeby było ciekawiej dla Cyntii żyje także materia zwana czy kwalifikowana przez naukę jako przyroda nieożywiona. 
Planeta żyje pomimo, że dla wielu to jest po prostu kamień. 
Dla Cyntii żyje zarówno kamień zrobiony przez naturę jak i kamień, wytwór człowieka, bo wszystko według jej obserwacji pochodzącej z wewnętrznej intuicji zabezpieczone jest w duszę, za której kształt odpowiada zarówno twórca jak i późniejszy użytkownik. 
Znane są historie, że co niektórzy ludzie boją się używanych rzeczy jako, że boją się duszy poprzednich użytkowników danych przedmiotów. Jest to osobny temat i jeżeli będzie ku temu okazja to Cyntia jest gotowa zająć się tą kwestią natomiast teraz chciałaby się skoncentrować na udzieleniu odpowiedzi Zuzi; 
- Dlaczego w ogóle istnieje zło jeżeli Bóg jest dobrem? - zaczęła. 
- Powiem jej tak mniej więcej przygotowywała swój wywód Cyntia;
- Albo lepiej napiszę i wyślę...
"...Zuz'e - pisała Cyntia tym razem prawdopodobny list do swojej przyjaciółki - tak długo jak zło będziesz widziała jako odrębną część dobra tak długo będzie dla Ciebie ta kwestia bardzo trudną do zrozumienia. 
Wszystko co jest nam dostępne służy naszemu życiu zarówno zło jak i dobro i w tej kategorii widzenia istnieje tylko dobro. Jest to wyjście poza dualność natury, kwestii, problemów a nawet rzeczy w naszym życiu. 
To co jest w naszej rzeczywistości postrzegane jako zło w rzeczywistości jest gwarantem naszego rozwoju w dążeniu do dobra i do doskonalszej i poprawionej wersji tego co obserwujemy lub tego co w danym momencie jest naszą rzeczywistością. 
Cyntia pamięta jak na rzeźbie, bo rzeźba w liceum plastyczynym była jej ulubionym przedmiotem, otóż Cyntia pamięta jak podczas rzeźby czuła się "bosko" wyposażona w pierwiastek boski, bo tworzyła. 
Cyntia pamięta jak rozważała kwestię tego, że skoro jest dzieckiem Boga to znaczy, że ona także jest Bogiem w jakimś stopniu czyli popełniała bluźnierstwo jakby to określił kościół i ludzie, którzy wolą dogmaty zamiast elastyczności i poszukiwania autentycznych odpowiedzi po to aby uciec przed lękiem. Przed lękiem można uciekać w coraz mniejsze przestrzenie lub można wyjść poza lęk w coraz bardziej abstrakcyjne i absurdalne oraz humorystyczno - cyniczne rozumienie rzeczywistości, bo "Bóg" jest najbardziej tam gdzie go brak..."
- To było mniej więcej na tyle jeżeli chodzi o Zuz'ę - postanowiła Cyntia z poczuciem dobrze wypełnionego obowiązku. 
Ziewnęła zamaszyście i relaksująco i stwierdziła, że najwyższa pora, żeby położyć się spać. 
Przeciągnęła się i już miała poddać się kojącem ramionom dobrostanu spływających obłoków snu, gdy naraz zdała sobie sprawę, że dla Cyntii kwestia Boga i powiązania z nim w jej życiu jest kwestią rozwijania jego zakresu poprzez doświadczanie własnego życia i poprzez naukę o tworzeniu życia w/g własnego scenariusza i własnego rozpoznania Boga w sobie i przez siebie tak samo jak istnienie wszystkiego we wszystkim i poprzez wszystko. 
Dla celów detalicznego wgłębienia się w to czym jest Bóg dla Cyntii trzeba by napisać całe tomy opisujące jej doświadczenia i jej drogę. 
Autorka powstającej powieści, w której zamierza zamieścić list do Zuz'y jest przekonana,  że każda forma życia poszukuje Boga przez całe życie, bo Bóg jest doskonałością i dobrem i miłością bezwarunkową. Bóg jest tak potężny bo jest samą naturą a także dlatego, że udostępnia nam wybór wybierania zła poprzez koncentrowanie  się na nim dla potrzeb własnych, dla wyjaskrawienia danej sytuacji i dla zbadania głębi dla zaspokojenia ciekawości a przede wszystkim dla potrzeb własnego rozwoju. 
Czyli Bóg jest dobrem i złem, bo zło zawiera się w różnych formach i przejawach dobra i jest wartością płynną  zmieniającą się w zależności od konieczności i warunków a poszukiwanie dobra jest funkcją indywidualnego nastawienia każdego z nas. 
Bóg dla Cyntii ma bardzo mało wspólnego z religiami świata ale za to to właśnie religia stała się dla niej kolebką i furtką do rozwoju jej życia duchowego, za co jest i już zawsze pozostanie wdzięczna swoim rodzicom jak i wszystkim ludziom na drodze poszukiwania Boga, którzy udostępnili jej zakres doświadczeń oraz dostęp do wiedzy, który doprowadził ją do możliwości procesu poznawania jej intymnego pierwiastka jakim jest Bóg na jej własny użytek i relacja z nim w każdej chwili jej istnienia. Cyntia jest absolutnie przekonana o dobrych stronach zinstytucjonalizowanej wiary dla możliwości oparcia się prawa o arkana bazy etyki i moralności jakie preferuje religia dla możliwości tworzenia cywilizacji w ogóle. 
Jeżeli by każdy z nas wytępił całe i wszystkie istniejące formy "zła" to wówczas przestałoby istnieć życie. Tylko różnorodność i różnorakość pojęć i ich przemieszanie zapewnia stały rozwój i stałe pięcie się po spirali fraktalnej wzwyż i wszerz i tylko spiralny rozwój ewolucyjny życia zapewnia jego istnienie. Przemieszanie zapewnia stały rozwój i stałe pięcie się po spirali fraktalnej wzwyż i wszerz i tylko spiralny rozwój ewolucyjny życia zapewnia jego istnienie. Jeżeli zabraknie życia to zabraknie także rozumienia Boga w takiej formie w jakiej istnieje on w każdym z nas. 
- No i po ptokach - obruszyła się Cyntia - sen a nawet wyobrażenie o tym, że mogłaby zasnąć przeszło jej niczym pęknięcie banki mydlanej. 
Postanowiła wygrzebać się z ciepłej pościeli i poczołgać się do kuchni, żeby sobie zaparzyć rumianku lub melisy, bo na prawdę czas już się wypętać z wszelkich refleksji i się porządnie wyspać - narzuciła sobie konieczność dyscypliny własnej. 
- Jutro wstanę jak wybrakowany wrak - ostrzegała swoją bardzo rozbujaną jaźń. 
- Co z tego, że teraz mi się fajnie myśli jak zaraz padnę jak... - Cyntia złapała się na tym, że trudniej jest jej wymyślić porównanie do siebie w wymiętej formie z powodu braku snu niż pozwolić sobie na ociężałe ukołysanie w otwarciu na przemyślenia o... Bogu?- co przyjęła z przyjemnym zdziwieniem i akceptacją. 
(Ależ ja muszę być zmęczona - wrzuciła gdzieś na poboczach głównego strumienia myśli)
- Tak na prawdę to Bóg jest wolą trwania - myślała zipiąc gorący płyn już w pościeli Cyntia - może jednak trwać tylko wówczas jeżeli... lub poprzez stały ruch, zmianę, ewolucję i my jesteśmy po to aby tę ewolucje uskuteczniać - doszła do oczywistego wniosku. 
Stały ruch odpowiedzialny jest za istnienie życia czy za samą kwintesencję życia. Przecież imię Boga i 
twórcy trwania to tłumaczenie zwrotu; "Jam jest" lub "Omm" lub Omen czyli Amen. Pozdrawia go każdy kto się modli myśląc, że wypowiedział formułę; "Niech się stanie", bo niby jest to wartością równoznaczną i nakładającą się z "Jam jest". "Jam jest" znaczy tyle co Trwam lub Jestem. 
Cyntia kiedyś usłyszała, że ludzie to bogowie odbywający treninag na ziemi. Ziemia to klasa dająca ludzkości świadectwo mistrzostwa. Według wielu religii i wierzeń ludzie przychodzą w kolejnych wcieleniach tak długo na ziemię aż zdadzą z oceną umożliwiającym im przejście do następnych faz rozwoju, że niby tu na ziemi kształtują sobie mięśnie duchowe potrzebne im niczym skrzydła motyla gdy ten wydobędzie się z kokonu poczwarki. 
Podobno wszyscy, którzy w tej chwili żyją są tutaj dlatego, że zdają ostateczny egzamin i dlatego tak wiele tak szybko się zmienia w ostatnim czasie. 
Powieki Cyntii już były jak obłożone woskiem lub ołowiem łódeczki lub skorupki orzecha... już zasypiając śledziła powolnie ściekające myśli  a może już śniła, że myśli:
- A co z twierdzeniem, że Bóg jest wibracją, którą można przetłumaczyć na miłość? Bezkondycyjną miłość - myślała powoli czując jak jej mięśnie się rozluźniają i jak jej ciało ogarnia ciepło ukojenia. Zdała sobie sprawę, że czuje się bosko. 
- Co z tezą, że Bóg jest równowagą między czarnym i białym, albo że jego zajęciem jest stałe dbanie o tę równowagę? - dochodziło do niej jak gdzieś z głębin studziennych - że jest składową pierwiastka męskości i żeńskości czyli Yin i Yang? 
- No tak w środku tego symbolu jest punkt łączący oba pola, niby pozwolenie lub przyzwolenie na naszą wolę i  wybór czyli co? - otrzeźwiała nagle machając ciężkimi jak bóg raczy wiedzieć co powiekami z lekkością i szybkością automatycznych wycieraczek samochodowych... - czyli co? 
- Niby, że czynnik woli? - stwierdziła ze zdziwieniem i ulgą. 
- Ale zaraz... - zaczęła się  zastanawiać -  jakiej woli?, skoro wszystko spisane jest w księgach Akashi każde nasze ruszenie palcem w bucie z góry ustalone i przewidziane z takim lub innym tłumaczeniem dopuszczalnej wolności i wyboru czyli woli?
- Ojej, jutro...

Póki co jednak zarówno Cyntia jak i Zuz'a a także wszyscy bohaterowie przedstawieni na początku tego lub poprzednich  rozdziałów muszą się  rozproszyć we własnych realiach rzeczywistości przez siebie wykreowanej tak aby podtrzymać ciągłość farsy zwanej życiem poprzez wejście w wyznaczony im na dzień dzisiejszy harmonogram czy plan zajęć. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz